- "Z okazji Narodowego Święta Niepodległości marszałek województwa zaprasza państwa na obiad z prezydentem Bronisławem Komorowskim i jego małżonką". Byłam bardzo zaskoczona, gdy usłyszałam w słuchawce te słowa. Na przygotowanie się mieliśmy tydzień - wspomina Magdalena Tabasz z Brzeźna w gminie Pruszcz.
Uroczysty obiad odbył się 12 listopada w restauracji pod Więcborkiem. Uczestniczyły w nim rodziny kultywują tradycję jedenastolistopadowych spotkań przy stole.
Wśród nich państwo Małgorzata i Stanisław Tabaszowie oraz ich synowa Magdalena i syn Jakub.
- Nie spodziewaliśmy się takiej nagrody. Wcześniej dostaliśmy cztery rowery za relację ze świątecznego obiadu. Kto by pomyślał, że spotka nas jeszcze jedno wyróżnienie i to takie! - mówi Małgorzata Tabasz.
- Zapytałam panią z urzędu marszałkowskiego, jak powinniśmy się przygotować do spotkania z prezydentem. Powiedziała, że nie mamy się niczego obawiać - zdradza pani Magdalena.
- Nie było czasu na specjalne przygotowania, ograniczyłam się do wizyty u fryzjera - dorzuca teściowa.
Rodzina Tabaszów przybyła na miejsce przed honorowymi gośćmi.
- Przeszliśmy kontrolę podobną do tej na lotnisku. Potem zaproszono nas do pięknej sali, stoły były elegancko przystrojone biało-czerwonymi bukietami. Wkrótce w restauracji pojawiła się ochrona prezydenta, to był sygnał, że zbliżają się najważniejsi goście - relacjonuje pan Stanisław.
Prezydent z małżonką przywitali się z każdym. - Chociaż skinieniem głowy - dodaje Jakub Tabasz.
- Byli bardzo uprzejmi, zwłaszcza pani Komorowska. Ujmująca kobieta, szczególnie serdeczna wobec dzieci - podkreśla pani Małgorzata. - Obok nas siedziała rodzina z grupką maluchów, każdy wręczył pani prezydentowej kwiatek. Nie kryła wzruszenia.
Po kilku słowach prezydenta do sali weszli kucharze. Zaprezentowali półmiski z gęśmi, którymi potem poczęstowali gości.
- Na przystawkę był pasztet z dziczyzny, na deser gorąca szarlotka z lodami i syropem malinowym, a na danie główne gęś z jabłkami i cynamonem, podawana z małymi pierożkami nadziewanymi kaszą. Do picia podano cydr - opowiada Małgorzata Tabasz.
W tym roku, podobnie jak w poprzednich, pani Małgorzata świętowała dzień niepodległości rodzinnym obiadem, podczas którego zajadali gęsinę.
W tym roku dwa razy, bo dzień przed ucztą z prezydentem gęsi znikły z półmisków w domu Tabaszów w Brzeźnie.
- W tym roku zrobiłam dwie gęsi od razu. Jedną odebrałam przed 11 listopada na Dużym Rynku w Świeciu, wygraliśmy ją w "Zbliżeniach" w TVP Bydgoszcz, a drugą otrzymaliśmy od rodziców synowej - sami ją wyhodowali. Przyrządziłam gęsi na dwa sposoby. Jedną tradycyjnie: z jabłkami, a drugą nadziałam kaszą z warzywami i jabłkiem. Obie były pyszne. Musiały być, skoro została tylko jedna pałka - śmieje się gospodyni.
Obyczaj świętowania z gęsiną spodobał się rodzinie z Brzeźna kilka lat temu. - Dobrze, że ktoś wpadł na taki pomysł. To będzie nasza rodzinna tradycja - zapowiada pan Stanisław.
Taka jest idea gęsinowej akcji w Polsce. Podpisuje się pod nią prezydencka para.
- Pani prezydentowa ma patronat honorowy nad "Gęsiną na św. Marcina", a pan prezydent powiedział w swoim przemówieniu przed obiadem, że dzień niepodległości powinien być świętem rodzinnym a nie okazją do awantur podczas ulicznych marszów. Zgadzamy się z tym. My obchodzimy ten dzień w rodzinie - powtarza pan Stanisław.
Organizatorzy akcji "Gęsina na św. Marcina" raz już nagrodzili państwa Tabaszów za jej serdeczne kultywowanie.
Najpierw musieli pokazać, jak wykorzystali gęsi darowane im przez urząd marszałkowski, w czym pośredniczy m.in. "Gazeta Pomorska".
Rodzina z Brzeźna przygotowała tak ujmującą prezentację, że dostała za nią cztery rowery. - Są piękne, jeździmy na nich z mężem częściej niż młodzi - cieszy się pani Małgorzata.
Według niej popularność gęsiny w Polsce będzie się rozszerzać. - Coraz więcej ludzi hoduje gęsi, widać je na okolicznych podwórkach - zauważa.
- Mnie bardzo to cieszy, bo uważam, że gęś smakuje znacznie lepiej niż kaczka - podsumowuje pan Stanisław.