Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzina zastępcza z Bydgoszczy. W niedowidzącym Sebastianie kobieta zobaczyła swoje trzecie dziecko

Katarzyna Piojda
Katarzyna Piojda
Pani Teresa opiekuje się niedowidzącym Sebastianem, odkąd ten skończył 10 lat. Dzisiaj ona ma 83 lata, on - 38
Pani Teresa opiekuje się niedowidzącym Sebastianem, odkąd ten skończył 10 lat. Dzisiaj ona ma 83 lata, on - 38 Grzegorz Mehring/zdjęcie ilustracyjne
- Kocham Sebastiana, jak syna. Normalnie. Tyle, że państwo takich, jak ja, normalnie nie traktuje - mówi pani Teresa z Bydgoszczy.

Zobacz wideo: Fala upałów jest przeplatana burzami. Na to musisz uważać!

Biologiczne dzieci pani Teresy dorosły i wyfrunęły z gniazdka - aż zagranicę. Ona została całkiem sama. Gniazdko wkrótce jednak się zapełniło.

Bydgoszczanka, z zawodu ekonomistka, czytała gazetę. Natrafiła na tekst o dzieciach, długo czekających na adopcję. Pewnie, że po jednym artykule nikt nie adoptuje dziecka. Mowa była natomiast o tym, żeby zgłaszali się kandydaci na tzw. rodziny zaprzyjaźnione. To takie, z którymi wychowankowie domu dziecka spędzaliby weekendy i święta.

Panią Teresę, siedzącą nad gazetą, chwyciło za serce. - Pomyślałam, że chciałabym wychować dziewczynkę - wspomina. Nazajutrz zgłosiła się do ośrodka. Okazało się, że wśród trójki dzieci, opisanych w gazecie, są niesłyszący siostra i brat oraz niespokrewniony z nimi niewidomy chłopiec. Rodzeństwo nie miało być rozdzielone.

Pani Teresa nie była w stanie zająć się dwójką. Zgłosiła się jako kandydatka na rodzinę zaprzyjaźnioną dla chłopca. Właśnie dla Sebastiana.

Rodzina zaprzyjaźniona i rodzina zastępcza

Kobieta przeszła pozytywnie testy i wszelkie pozostałe etapy weryfikacji na opiekuna. Uzyskała status rodziny zaprzyjaźnionej. Minęło kilka tygodni od momentu, jak przeczytała artykuł w gazecie. W lutym 1993 roku po raz pierwszy zobaczyła Sebastiana, na zapoznaniu. Spotkali się w gabinecie dyrektora ośrodka Braille’a w Bydgoszczy.

- Wcześniej mówili mi, że chłopiec jest całkowicie niewidomy - podkreśla czytelniczka. - Gdy go ujrzałam, wydawało mi się, że widzi. Pod koniec spotkania zapytałam go, czy mnie widzi. Przytaknął. Poprosiłam, żeby powiedział, co ubrałam. Odpowiedział, że mam biały skafander.

Jednak widział. - Nie wiem, jak lekarze i wychowawcy mogli tak się pomylić przy stawianiu diagnozy.

Sebastian pochodzi z Kruszwicy. Ojciec zrzekł się praw zaraz po narodzinach syna. Matka w wychowanie jedynaka nie wkładała wiele miłości. Zmarła w wieku 29 lat. Syn miał wówczas 6 lat. Oprócz dziadka nie pojawił się nikt, kto zająłby się Sebastiankiem. Dziadek-wdowiec wolał natomiast zaglądać do kieliszka niż zaopiekować się wnukiem. Mały trafił do domu dziecka. Tak zdecydował dziadek. Potem - sąd.

Wiele rzeczy zdziwiło panią Teresę, odkąd mały Sebastianek o blond włosach u niej zaczął bywać. Docierali się miesiącami.
Początkowo przyjeżdżał do cioci jedynie na weekendy. Bardzo mu się one u niej podobały. I atrakcje, i zwyczajne, domowe życie. Miesiąc po zapoznaniu, ciocia wyprawiła chłopcu 10. urodziny. Dostał pierwszy w życiu tort. Radości nie było końca!
Sebastian nie chciał wracać po weekendach do ośrodka. Bydgoszczanka wiedziała, że są sobie przeznaczeni. Niejako awansowała, stając się dla chłopca rodziną zastępczą. Konkretnie: matką zastępczą. Została oficjalnym opiekunem osoby niezdolnej do samodzielnej egzystencji.

Za duże buty

Gdy stanął przed nią w gabinecie placówki, był zdenerwowany. Miał dziwną fryzurę i za duże buty. Zaprowadziła go do fryzjera, buty mu kupiła i wszystkie ciuchy. Nawet operację na oczy przyspieszyła. - Jak się poznaliśmy, nie był zaniedbany, ale jakiś taki zapuszczony. Zainwestowałam w jego wygląd, ale przede wszystkim w rozwój. W IV klasie podstawówki miał kłopoty z czytaniem i liczeniem. Nadrobiliśmy zaległości we wszystkich przedmiotach.

Dalej: - Godzinami z nim ćwiczyłam i się opłaciło. Pokonał wiele przeszkód, które dla innych niedowidzących byłyby nie do pokonania. Psychicznie prawidłowo się rozwija. Nawet nauczył się jeździć rowerem. Fakt, drogi nie widzi, więc w ludzi by wjeżdżał, ale kierować potrafi, a to też sztuka - mawia nasza rozmówczyni.

Przemiana przewidywana

Sebastian zyskał prawdziwy dom i odzyskał wiarę w siebie. Z brojarza i buntownika stał się dzieckiem niemal wzorowym. Zaczął odnosić sukcesy sportowe. Mając 17 lat, dołączył do sekcji pływackiej. - Jak został mistrzem Polski w pływaniu osób niepełnosprawnych, to od ówczesnego prezydenta Bydgoszczy, Konstantego Dombrowicza, otrzymał nagrodę. Gazety o moim Sebastianie się rozpisywały - opowiada jego ciocia.

Dobrze im by się żyło, gdyby państwo płaciło takim, jak pani Teresa, za sprawowanie opieki nad takimi, jak Sebastian.
Dzisiaj ciocia ma 83 lata, Sebastian - 38. Przepisy regulują kwestię wieku wychowanka rodziny zastępczej. Ma on prawo w niej mieszkać do osiągnięcia pełnoletności, a w sytuacji, gdy obie strony, czyli rodzice i dziecko, się zgodzą, do ukończenia 25 lat. To pod warunkiem kontynuowania nauki przez wychowanka. Sebastian najpierw skończył zasadniczą zawodówkę. Później poszedł do ogólniaka. W 2005 roku zdał maturę.

Pieniądze odebrane

- Byłam dla niego rodziną zastępczą przez 15 lat. Gdy ukończył 24 lata, przestałam nią być - tłumaczy kobieta. - To wiązało się z zabraniem mi pieniędzy, które w całości przeznaczałam na Sebastiana.

Ona nadal tę opiekę sprawuje. Razem mieszkają.

- Od 15 lat nie przysługują mi żadne środki na tę opiekę. Nie dostaję dodatku pielęgnacyjnego czy innego świadczenia. Prawo przewiduje takowy dodatek tylko dla osób spokrewnionych. Ja, według prawa, jestem dla Sebastiana zupełnie obca. Po mojej śmierci dostanie część mojego mieszkania. Wtedy obca nie będę?

Pani Teresa od 2019 roku składa pisma do różnych instytucji o pomoc w tej sprawie. - Na każdym kroku spotykam się z odmową - zaznacza.

Prosiła o wsparcie materialne w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej. Odrzucono. „Podinspektor w Wydziale Świadczeń Rodzinnych odmówiła przyznania pani Teresie [tu pada nazwisko - przyp. red.] świadczenia pielęgnacyjnego z tytułu rezygnacji z zatrudnienia lub z innej pracy zarobkowej w związku z koniecznością opieki nad niepełnosprawnym podopiecznym (...). Wnioskodawczyni nie jest krewną w linii prostej do podopiecznego i nie obciąża jej wobec niego obowiązek alimentacyjny”.

Samorządowe Kolegium Odwoławcze uznało, iż „odwołanie nie zasługuje na uwzględnienie, bowiem zaskarżona decyzja wydana została zgodnie z obowiązującym prawem. Brak jest zatem podstaw do jej zmiany”. W Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym również niczego nie wskórała.

Jak matka z synem

Czytelniczka kontynuuje:

- Nie jest tak, że ledwie wiążemy koniec z końcem. Dochód Sebastiana wynosi około 2800 złotych. Na to składa się m.in. jego pensja (od 15 lat chłopak pracuje w zakładzie poligraficznym, zatrudniającym osoby z orzeczeniem), renta i „500 plus” dla niepełnosprawnych. Dochodzi moja emerytura. Wydatków jest jednak mnóstwo.

Sebastian nie ma dziewczyny. - A mógłby, bo fajny i zadbany z niego gość - uważa dumna ciocia.
Żyją sobie więc we dwoje. Czasem na zakupy, do urzędu albo po prostu na przejażdżkę się wybierają. - Naszym samochodem - precyzuje 83-latka. - Ja kieruję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska