Płacę składki do spółki wodnej w Nowem regularnie, jednak rowy melioracyjne znajdujące się na moim polu nie były czyszczone od 1996 roku - denerwuje się Czytelnik. - Nie wiem, co dzieje się z pieniędzmi ze składek, skoro nie są one przeznaczane na czyszczenie rowów. Ostatnio moja sąsiadka wynajęła ludzi do tej roboty - wycinali drzewa o średnicy 10 centymetrów. Można sobie wyobrazić, przez ile lat spółka wodna się nimi nie interesowała.
Czytelnik skierował swoją sprawę do "Pomorskiej", bo jest zdegustowany postępowaniem Spółki. - Nie byli u mnie ani razu, ale nakazy zapłaty dostaję regularnie - denerwuje się.
Dla dobra większości
Jak tłumaczy to Zofia Krupa, wiceprezes SpółkiWodnej w Nowem?
- Robimy tyle, na ile nas stać. Biorąc pod uwagę ograniczone możliwości finansowe, musimy stawiać na takie prace, które będą istotne dla jak największego obszaru poddanego melioracji.
Przeczytaj:
Mieszkańcom nie podoba się działalność Spółki Wodnej. Dlaczego?Dlatego Spółka zainwestowała w oczyszczenie trzech kilometrów rowu obok, także w Małym Komórsku. - W porównaniu z rowem na polu Czytelnika, ma on strategiczne oddziaływanie. Także na jego grunt - podkreśla Zofia Krupa.
To też powód, dla którego Spółka nie planuje w najbliższym czasie prac w tej wsi.
Gdyby nie dotacje...
Według szacunków Zofii Krupy, do SpółkiWodnej w Nowem przynależy około połowy rolników. - Jednak udaje się nam wykonywać tyle prac, że jesteśmy w czołówce naszego województwa - zaznacza.
Udało się to osiągnąć dzięki dotacjom. - Wspomaga nas gmina i województwo - dziękuje kobieta.
Ale większość z tych dotacji jest celowa, choćby ostatnia: 14.500 tys. zł na renowację rowu melioracyjnego w Trylu.
Można się wypisać
Zofia Krupa podkreśla, że składki rolników są kroplą w morzu potrzeb Spółki. - Wasz Czytelnik płaci rocznie 180 zł. Co można zrobić za takie pieniądze? - pyta kobieta.
Równolegle przypomina, że przynależność do spółki wodnej nie jest obowiązkowa: - Wystarczy jedno pismo i ten pan nie będzie musiał płacić nam ani złotówki - gwarantuje.
Czytaj też: Czy zwykli mieszkańcy powinni mieć większy wpływ na inwestycje w ich gminie?
Ale, w razie problemów z melioracją na jego gruncie, koszt udrożnienia rowu, przepustów i innych urządzeń melioracyjnych spadnie na niego.
- Dlatego jego sąsiadka wycinała drzewa. Ona nie należy do spółki wodnej, musi oczyszczać rowy na koszt własny - dorzuca Zofia Krupa.
Czytaj e-wydanie »