Rolnicy przyblokowali Grudziądz
Po zerwaniu negocjacji, rolnicy zagłuszyli starostwo w Grudziądzu syrenami, odśpiewali Rotę i pełni werwy ruszyli blokować drogi.
Lech Kuropatwiński, szef Samoobrony oznajmił, że wkrótce... - Dołączą do nas rolnicy z Warmii i Mazur oraz Podlasia. To będzie protest ogólnopolski.
W poprzedzających to rozmowach ostatniej szansy, poza rolnikami i wiceministrem Tadeuszem Nalewajkiem, wzięła również udział wojewoda Ewa Mes i parlamentarzyści.
Przeczytaj również: Rolnicy kończą protest. Na długo?
Ostrzegają: może dojść do samobójstw
Gospodarze przedstawili kilkanaście postulatów. Najważniejsze z nich to: zaprzestanie importu skażonego - ich zdaniem - rzepaku z Ukrainy oraz wprowadzenie sztywnej minimalnej ceny na skupach. - Teraz z tonę płacą nawet tylko 900 złotych, czyli o połowę mniej niż rok temu. Z tego się przecież nie da wyżyć. Zobaczycie, dojdzie do tego, że ludzie na wsi zaczną popełniać samobójstwa - mówił do dziennikarzy Marek Duszyński, współorganizator protestu.
Emocje starała się studzić Ewa Mes: - Od myszy do cesarza wszyscy żyją z gospodarza. Podmioty skupujące rzepak w dziwny sposób zaniżyły ceny. Rozumiem rolników, ale nie za wszystko można obciążać państwo.
Czytaj też: Skupy zboża są w zmowie? Rolnicy zapowiadają kolejne blokady
Jest urodzaj
Wiceminister rolnictwa przyznał, że sytuacja rolników jest obecnie wyjątkowo niekorzystna. Cena spada m.in. dlatego, że w tym roku jest wyjątkowy urodzaj na rzepak.
Główny Urząd Statystyczny wstępnie oszacował, że zbiory będą o ok. 30 proc. wyższe niż w ubiegłym roku. - Problem jest w tym, że rynek rzepaku nie jest regulowany. Oznacza to, że nikt nie może zapewnić ceny gwarantowanej. Tego problemu nie da się rozwiązać z dnia na dzień - tłumaczył minister Nalewajk.
Ponadto ministerstwo wystąpiło do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów z prośbą o sprawdzenie, czy skupy zbóż nie są w zmowie. Wiceminister podkreślił również, że Polska nie importuje skażonego rzepaku z Ukrainy.
Tadeusz Nalewajk zapewnił, że postulaty i opinie rolników przekaże "wyżej". Ci zaś domagają się, aby do stołu rozmów usiadł z nimi sam wicepremier Janusz Piechociński.
Dlatego nie zamierzają rezygnować z blokowania dróg. Kolejne pikiety, taka jak wczorajsza i czwartkowa, mają odbyć się na początku przyszłego tygodnia.
Będziemy je śledzić.
Czytaj e-wydanie »Lokalny portal przedsiębiorców