Gospodarz z Borówna twierdzi, że gdy JUNG ogłosił, że rolnicy będą mogli starać się o pomoc, bo w gminie wystąpiła klęska suszu na zbożach jarych i ozimych, czekał na kurendę z gminy.
- Ta się nie pojawiła, więc zaprosiłem wójta by obejrzał moje uprawy - mówi Stanisław Kulwi-cki. - Przyjął zaproszenie, ciągnikiem obwiozłem go po polach. Był zdziwiony, że mam tyle zniszczeń. Potem gmina wystąpiła o powołanie komisji przez wojewodę. I ta, złożona z pracowników ODR i Urzędu Gminy, była u mnie. Nie chciała oglądać upraw na glebach lepszych klas, tylko na 5 i 6. Mam, ale tam jest las, nie uprawy. Prowadzę gospodarstwo nasienne, nie sprzedaję dziadostwa, bo moje nasiona są badane. Musiałem część produkcji sprzedać na pasze, bo do niczego innego się nie nadawała. Przecież JUNG ogłosił, że wsparcie będzie na podstawie oceny sorpcji glebowych, nie klasyfikacji gleb. Ministerstwo ogłosiło, że rolnicy dostaną 900 zł do hektara, ale nasi nie skorzystają. Dodam, że podobnie było w gminie Chełmża.
Wójt przyznaje: kurendy nie było, bo gmina nie miała obowiązku informować o suszy.
- Czy jest i w jakiej skali wiedzą rolnicy i na ich wniosek komisja powołana jest komisja- wyjaśnia Krzysztof Wypij. - Szacuje straty na podstawie Systemu Monitoringu Suszy Rolniczej prowadzonego przez IUNG w Puławach. Wykazał występowanie suszy w zbożach ozimych na glebach kategorii I i jarych na glebach I i II, więc najsłabszych. Nie mówiło się o pomocy finansowej, a kredytach na preferencyjnych warunkach, a nasi rolnicy nie są tym zainteresowani, tylko Kulwicki. I ona była u niego, ale pomoc nie dotyczy wszystkich gleb dotkniętych suszą. I właśnie tak było w jego przypadku. Uważam, że jeśli rząd chce pomóc rolnikom to powinien wszystkim. Nie powinien decydować rodzaj gleby czy zboża. Bo wychodzi na to, że rzepaku czy kukurydzy susza nie dotyczyła. Straty muszą obejmować co najmniej 30 % produkcji.
Wizytę na polu rolnika pamięta też członek komisji powołanej przez wojewodę.
- O powołanie komisji wnioskowaliśmy wyłącznie ze względu na pana Kulwickiego. Mamy mapę przydatności gleb rolniczych i nie wszystkie tego rolnika kwalifikowały się do szacowania - mówi Krzysztof Zawadziński. - Tylko jare miał na glebach kategorii II, ale większość upraw wcześniej została zebrana i nie mogliśmy oszacować strat. Na pozostałych stwierdziliśmy 30-40 % strat, rolnika to nie satysfakcjonowało, bardziej zależało mu na ozimych. Nie chciał nawet abyśmy spisywali protokół.
- 900 zł dla rolników dotyczy tych, u których jest minimum 70% strat w uprawie - dodaje wójt. - Nie ma wzoru wniosku o pomoc, nie wiadomo na jakich zasadach pomoc będzie udzielana. We wniosku, który złożył pan Kulwicki w żadnej z upraw nie wykazał start większych niż 70%, więc nie kwalifikowałby się do wsparcia.