- Nie zniszczył nas hitleryzm ani komunizm, to i wiceminister Orzechowski nas nie zniszczy - mówi Ryszard Kowalik, prezes ZNP w Bydgoszczy. Tu, przy ulicy Czartoryskiego mieści się Dom Nauczyciela, siedziba bydgoskiego związku. Budynek stawiany w czynie społecznym dobrze pamięta lata 70., czeka na nową elewację, wymianę instalacji grzewczych. Ale czy ZNP zdąży się za to zabrać? W sierpniu 2006 LPR złożył projekt dotyczący restytucji dóbr zgromadzonych przez organizacje "propagujące komunizm w Polsce". W wykazie tych, którym trzeba by było odebrać majątek jest ZNP.
Dobra ZMP
Wiceminister Mirosław Orzechowski właśnie odświeżył temat zapowiadając, że środki ze sprzedaży związkowych dóbr mogłyby wesprzeć emerytowanych nauczycieli.
A byłoby co dzielić. ZNP, poza Wyższą Szkołą Pedagogiczną założoną w 1995 roku, ma m.in. siedziby w ośmiu wojewódzkich miastach, dwa hotele (w Warszawie i Suwałkach), 11 ośrodków wczasowych całorocznych, cztery sezonowe, trzy sanatoria (w Ciechocinku, Nałęczowie, Szczawnicy).
Orzechowski twierdzi, że majątek wart może być 12 mld zł. ZNP zaprzecza. - Wartość księgowa wynosi 32 mln - tłumaczy "Pomorskiej" prezes związku Sławomir Broniarz.
Dobra nuczycieli
Związkowcy zapowiadają, że pozwą Orzechowskiego. I to nie z powodu pomyłki w rachunkach. - Naruszył dobra nauczycieli twierdząc, że ZNP wspierał i umacniał komunizm. Chcemy, aby przedstawił dowody albo przeprosił - wyjaśnia Broniarz. Oburzyły go też zarzuty, że część dorobku ZNP to majątek "Solidarności" skonfiskowany w stanie wojennym. - Nikomu nic nie jesteśmy winni - zapewnia. Ryszard Kowalik tłumaczy: - Załóżmy, że pozbawią nas majątku, dadzą po parę złotych emerytom i co dalej? Samorządy będą musiały udostępnić nam jakieś siedziby, umożliwić działalność - takie są przepisy. Chyba że wiceminister Orzechowski chce nas zdelegalizować.
