Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Jerzym Karczewskim prezesem firmy "Polon Alfa"

Marek K. Jankowiak
"Zawsze powtarzam, że byłem dotąd dzieckiem szczęśliwości."
"Zawsze powtarzam, że byłem dotąd dzieckiem szczęśliwości." Fot. Wojciech Wieszok
Rozmowa VIP-a z Jerzym Karczewskim prezesem zarządu firmy "Polon Alfa", wybranym przez Kujawsko-Pomorską Izbę Przemysłowo-Handlową "Biznesmenem Dwudziestolecia"

- Jechał pan na Galę Biznesu świadomy takiego wyróżnienia?
- Wiedziałem jedynie, że "coś" mi się tam trafi, no ale takich różnych wyróżnień w minionych latach odbierałem na balu trochę, więc ciekaw byłem, co też nowego organizatorzy wymyślili...

- A oni, obchodząc swoje "Dwudziestolecie" wybrali wyróżniających się z najbardziej w tych minionych latach wyróżnianych i okrzyknęli pana jednym z sześciu "Biznesmenów Dwudziestolecia". Zastanawiał się pan, dlaczego akurat Karczewskiego?
- Przez moment myślałem, że może dlatego, że jestem w tym gronie wyróżnionych - najmłodszy... A poważnie - potraktowałem to wyróżnienie jako uznanie dla firmy i dla ludzi, którzy także przede mną nią zarządzali i na dobrą opinię sobie zapracowali. Zrządzeniem losu - ja także w tym gronie się znalazłem.

- Mówi się, że los stwarza jedynie szansę, a ludzie muszą ją umieć wykorzystać...
- Zawsze powtarzam, że byłem dotąd dzieckiem szczęśliwości. I wydaje mi się, że szans, które miałem, nie roztrwoniłem. A jak będzie dalej? To pytanie do wróżki ...

- W myśleniu prezesa - ludzie czy wyniki ekonomiczne są najważniejsze?
- Jedno i drugie powinno być ważne. Ale trzeba pamiętać, że bez wyników ekonomicznych nie ma mowy o rozwoju firmy, o nowych miejscach pracy, o podwyżkach. Tak więc to jednak jest najważniejszy element zarządzania. No i, niestety, gdy firma nie może znaleźć więcej pracy na rynku i zachodzi potrzeba prostej restrukturyzacji, czekanie na lepsze czasy i wiara, że poprawi się wszystkim, może być gorsze niż rozstanie z grupą pracowników ...

- I wśród nich pojawiają się za-zwyczaj tacy, którzy dobrego dotąd prezesa zaczynają przeklinać.
- To, niestety, jest koszt każdego prezesa. I zawsze tak jest, że nie będzie kochany przez wszystkich. Powinien jednak zabiegać o to, by krąg życzliwych i zadowolonych pracowników był jak największy. W pojedynkę, do tego jeszcze "pod prąd", idzie się bardzo ciężko. Szkoda sił.

- Dobry szef, to taki, który - jak w wojsku - mówi: wykonać i nie dyskutować, czy taki, który rozważa, dyskutuje?
- To zależy od temperamentu szefa. Na pewno szef powinien umieć słuchać i wyciągać wnioski. Ale firma, to nie forum dyskusyjne. W końcu musi przyjść taki czas, że dywagacje się kończą i trzeba powiedzieć: wykonać.

- Ma pan zaufanie do intuicji?
- Jak dotąd, mnie nie zawiodła. Ale nie do końca jej wierzę. Zwłaszcza wtedy, gdy brakuje mi wiarygodnych danych do analizy sytuacji.

- W Polonie kryzys już widać, czy dopiero puka do drzwi?
- Kryzys, jak na razie, bardziej funkcjonuje w sferze mentalnej. Jest powszechny w informacji, a jeszcze nie tak widoczny na co dzień w zakładach. W Polonie pojawiły się pewne niepokojące sygnały, ale powiem, że niektóre z pojawiały się też wtedy , gdy o kryzysie jeszcze w Polsce nie mówiliśmy. Delikatnie powiem, że nie są to barwy różowe.

- Ale pewnie nie pierwszy raz staje pan pod ścianą i myśli, co zrobić. Zdarzało się, że był pan gotów rzucić to wszystko?
- Przy każdej decyzji z dużym ryzykiem pojawiają się podszepty typu: rzuć to i daj sobie spokój. Albo - zaryzykuj, spróbuj pójść na całość. Nie wyjdzie, to wielkiego nieszczęścia nie będzie. No, ale mam świadomość, że Polon ma 50-letnie korzenie, więc uciekam od takich decyzji. Nie mam duszy ryzykanta, wole zminimalizować ryzyko.

- Jak najlepiej odreagowuje pan stres?
- W domu, żona podaje mi szklankę zimnego mleka, którą wypijam od razu. A poza domem - mleko zamieniam na podwójną whisky Bez lodu.

- Czym można panu zrobić przyjemność, a czym przykrość?
- Przyjemność - na pewno najmniejszą podarowaną chwilą radości, która wywołuje na twarzy uśmiech. A przykrość? Nie lubię gdy ktoś, komu zaufałem, mnie zawodzi.

- Której z domowych czynności najbardziej pan nie lubi?
- Odkurzania. Gdy zleca mi je żona, od razu myślę sobie, gdzieś musiałem podpaść.

- Które cechy u kobiety ceni pan najbardziej?
- Myślę, że najważniejsze jest partnerstwo. I taka umiejętność wyciągnięcia ze złego nastroju drugiej osoby w momencie, gdy ona potrzebuje zmiany.

- A gdyby tylko oczy miały wybierać?
- Też wybrałyby oczy, bo w nich można znaleźć najwięcej informacji o kobiecie. A w drugiej kolejności - oczywiście, nogi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska