Co sezon w Rypinie pojawia się identyczny problem: ptasie odchody, które spadają na spacerowiczów.
- Kiedy mam wolny czas, lubię posiedzieć na świeżym powietrzu - opowiada pan Zdzisław, którego spotkaliśmy w parku Piłsudskiego. - Niestety, człowiek nie może zaznać ani chwili spokoju. Non-stop trzeba się bacznie rozglądać na boki. Nawet dzieci nie mają szans pobawić się na placyku.
Na ławeczcie nie posiedzisz
- Nie tylko chodniki są zapaskudzone, ale też całe ławki - skarży się Karolina Majewska. - I gdzie tutaj usiąść? W Toruniu szaleją gołębie, a u nas gawrony. Kilka razy mnie "trafiły". Dobrze, że samochody są w miarę bezpieczne. Słyszałam, że przez ptasie odchody, które zalegają na aucie ze dwa tygodnie, trzeba szukać lakiernika! Koszmar.
Dobra wiadomość dla mieszkańców, którym lądujące z drzew nieczystości dają się we znaki: jest szansa, że ptasi kłopot zostanie rozwiązany.
W cieplejsze dni okaże się, czy urządzenia działają
W naszym mieście pojawiły się bowiem dwa biosoniczne urządzenia do odstraszania. Jak działają? Emitują odgłosy ptaków drapieżnych oraz takich, które nękają określone gatunki. Urządzenia są niewielkie, płoszą na powierzchni do 0,6 ha.
Odstraszacze zawisły na drzewach w najbardziej newralgicznych miejscach Rypina. Jedno zostało zamontowane obok szkoły podstawowej nr 1, zaś drugie - w parku Piłsudskiego.
Urządzenia zakupił Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji we współpracy z rypińskim urzędem. Jesteście ciekawi, ile kosztowały? - Około 5,5 tys. zł - odpowiada Jan Szymański, dyrektor MOSiR-u. - Na razie jest mróz, ale efekty poznamy, kiedy przyjdą cieplejsze dni. Jeśli odstraszacze gap zadziałają, może dokupimy kolejne urządzenie.