Sportowiec jest przekonany, że tym razem uda mu się pokonać 254 kilometrów biegu, którego trasa biegnie także po górach. Część biegu odbędzie się nocą. - Kiedy startowałem po raz pierwszy, do ręki dano mi lampkę - mówi Kałaczyński, który w poniedziałek rusza do Grecji. - To mnie kompletnie wybiło z rytmu. Teraz będę biegł z ledową lampką na głowie i nie zaskoczy mnie żadna lampka.
Rozgrzewką dla maratończyka z Wituni był bieg przez Polskę.
Czytaj: Rolnik z Wituni przebiegł w tydzień 800km - od Zakopanego po Sopot
Teraz jest już psychicznie przygotowany na walkę pod Akropolem. Spartakus to jedna z najbardziej morderczych tras - w dzień temperatura sięgać może 30 stopni Celsjusza, a w nocy spadać do 4. Na pokonanie 254 kilometrów jest tylko 36 godzin. - Wyniki oraz to, kto odpadł, można śledzić na stronie internetowej biegu - mówi Kałaczyński, który 26 września o godz. 7 ruszy spod Akropolu. Na trasie będzie sam. Nie ma wsparcia załogi, jak inni zawodnicy. - Wierzę, że mi się uda. Jeśli nie i tak będę biegał i zamierzam to robić do osiemdziesiątki. A co po osiemdziesiątce? Będę się bawił. Mam nadzieję, że dzięki uprawianiu sportu zdrowie mi dopisze - dodaje biegacz z Wituni.
Panie Ryszardzie, trzymamy kciuki!
Czytaj e-wydanie »