Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Rżnij to w kąt" - radził znajomy. On był jednak uparty. Aż 8 miesięcy walczył o remont w Inowrocławiu i go wywalczył

Dariusz Nawrocki
- Ważne, że jest zrobione i nikt się już tu nie przewraca. Jestem zadowolony - komentuje pan Janusz.
- Ważne, że jest zrobione i nikt się już tu nie przewraca. Jestem zadowolony - komentuje pan Janusz. Dariusz Nawrocki
Wnuk żartował nawet, że przystanek przy ulicy Marulewskiej w Inowrocławiu powinien nosić jego imię. Janusz Przygodziński na pewno sobie na to zasłużył.

Nawierzchnia przy przystanku przy ulicy Marulewskiej w Inowrocławiu była w fatalnym stanie. Wystające płyty, druty zbrojeniowe, dziury. Bardzo łatwo tu było o upadek.

Pan Janusz Przygodziński kilka razy był świadkiem, jak starsze kobiety potykały się o te nierówności. Za każdym razem pomagał im podnieść się z ziemi. Obawiał się jednak, że każdy następny tego typu przypadek może zakończyć się tragedią. Podjął interwencję.

Nikt nie miał wątpliwości, że nawierzchnię trzeba naprawić, a koszt robót nie jest wysoki. Sprawa wydawała się prosta do załatwienia. Pan Janusz poświęcił jej jednak aż 8 miesięcy. - Z miasta odsyłali mnie do powiatu, a z powiatu do miasta. Nikt nie czuł się odpowiedzialny za naprawę tego skrawka - wyznaje Janusz Przygodziński.

O sprawie pisaliśmy we wrześniu ubiegłego roku w artykule "Remont za grosze, a zrobić nie ma komu". Od służb miejskich usłyszeliśmy, że za remont odpowiada powiat, a od służb powiatowych - że miasto. Obie strony powoływały się na opinie prawników. Sytuacja była patowa. Wydawało się, że bez wyroku sądowego sprawa nie zostanie załatwiona.
Pan Janusz się nie poddawał. Pisał do urzędu wojewódzkiego, spotykał się z radnymi, był nawet na dyżurze u posła. Wszyscy przyznawali mu rację. Zapewniali, że sprawą się zajmą. Popchną ją do przodu.

- Znajomy mówił mi: "rżnij to w kąt, będziesz się przejmował przystankiem". To nie w moim stylu. Jak coś zacznę, to muszę dokończyć - wyznaje. Wnuk też zabrał głos: "Dziadku, masz cholerną cierpliwość. Ale jak ty to załatwisz, to zrobię tabliczkę z napisem: przystanek Przygodzińskiego".

Gdy po ośmiu miesiącach pan Janusz zabierał się do pisania listu do ministerstwa, przy przystanku pojawili się wreszcie pracownicy. Nawierzchnia została naprawiona.

Zobacz także: Remont za grosze, a zrobić nie ma komu. Urzędnicza przepychanka w Inowrocławiu
Kto poczuł się za ten skrawek odpowiedzialny? Agnieszka Chrząszcz z ratusza wskazuje na Zarząd Dróg Powiatowych. Marlena Gronowska ze starostwa przyznaje, że pracownicy ZDP naprawili nawierzchnię. Przypomina jednak, iż od 2011 roku na mocy porozumienia z ZDP utrzymaniem przystanków na terenie Inowrocławia zajmowały się służby pana prezydenta.

- Po wygaśnięciu porozumienia w październiku 2014 roku miasto nie zgodziło się na jego kontynuację w poprzednim kształcie i do dziś nie podpisało nowego porozumienia, mimo że dyrektor ZDP wyraził w nim wolę remontowania terenów przy wiatach przystankowych, usytuowanych przy drogach powiatowych - tłumaczy.

Dlaczego więc mimo to dyrektor zlecił naprawę? - Zgodnie z deklaracją wyrażoną w nowej wersji porozumienia oraz w związku z bezczynnością i brakiem współpracy ze strony służb prezydenta poleciłem wyremontować wspomniany teren przy przystanku w celu zapewnienia podróżnym należytego bezpieczeństwa - wyjaśnia Andrzej Mikołajczak.

Ludzie zaczepiają dziś pana Janusza i mówią: "dobrze żeś zrobił, żeś tego nie rzucił". - Ważne, że jest zrobione i nikt się już tu nie przewraca. Jestem zadowolony - komentuje pan Janusz.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska