Góra śmieci rośnie z dnia na dzień. W to miejsce przylatują wrony, bo jest po co, jak to na wysypisku. W tym miejscu bawią się dzieci - widziano jak wydłubywały resztki jedzenia.
Posesja nie należy do nikogo. Sprawę rozstrzyga sąd po zmarłym właścicielu. Pretensje do własności nieruchomości zgłasza pewna pani, która tam mieszka i opiekuje się posesją oraz syn zmarłego właściciela. Sąd wyda wyrok w tej sprawie, pośrednio w sprawie śmieci, określi, kto nabył prawa do utrzymania porządku.
Na razie jest tak - już raz miasto na własny koszt zorganizowało wywóz śmieci, a wiele razy w tej sprawie interweniowała Straż Miejska, policja.
Co można zrobić? Zastanawia się też nad tym Marian Chwiałkowski z magistratu - wydział zarządzania kryzysowego. Jego projekt jest taki: usunąć śmieci natychmiast jako zadanie zastępcze. Koszty poniesie oczywiście miasto, ale obciąży nimi przyszłego właściciela. Tyle, że przyszłego właściciela sąd może określić w...odległej przyszłości (jest przecież druga instancja, apelacja itd).
Jeżeli pojawia się dziś pytanie kogo ukarać, to również nie ma odpowiedzi, bo nie ma właściciela posesji. Tyle, że ten śmietnik nie pasuje do wizji miasta czystego, zadbanego, z ambicją działań ekologicznych.