Sąd po raz kolejny uznał, że Olkowicz - naczelnik miejscowego aresztu - złamał prawo, opłacając grzywnę za niespokrewnioną ze sobą osobę, jednak nie wymierzył mu kary. - Urzędnik, gdy widzi krzywdę człowieka, powinien być odważny. Dzisiaj ta odwaga została przez sąd ukarana - mówił rozgoryczony Olkowicz. - Gdybyście państwo zadali pytanie, czy drugi raz postąpiłbym tak samo, to odpowiem, że mimo tych dwóch orzeczeń sądów okręgowych, postąpiłbym tak samo - dodał.
3 września 2013 roku do koszalińskiego aresztu trafił Arkadiusz K., bo nie zapłacił 100 zł grzywny za kradzież batonika wartego 99 groszy. Grzywnę zamieniono mu na 5 dni aresztu. O powodach osadzenia mężczyzny Olkowicz dowiedział się trzy dni później. Zaprosił więźnia na rozmowę, po której nabrał podejrzeń, że Arkadiusz K. cierpi na zaburzenia psychiczne i nie powinien przebywać w areszcie. Dlatego zlecił wpłatę 40 zł grzywny. Sprawa trafiła na wokandę, gdy podwładni Olkowicza powiadomili ministerstwo sprawiedliwości o podejrzeniu naruszenia przez dyrektora przepisów ws. grzywien.
Czytaj e-wydanie »