W toruńskim Sądzie Okręgowym trzeba było kupić nowe szafy, bo setki teczek nie było gdzie upchnąć.
- My również mamy ich tyle, że "dopychamy kolanem" - żartuje sędzia Włodzimierz Hilla, rzecznik bydgoskiej "okręgówki". - Ale sprawa jest poważna. Zalewa nas coraz więcej trudnych i dużych spraw.
Na kłopoty okręgowy
Przestępstwami gospodarczymi związanymi z mieniem o dużej wartości sądy okręgowe zajmują się od 2007 roku. Wówczas uznano, że jednostki rejonowe nie poradzą sobie z rosnącą pomysłowością przestępców biznesowych.
Pomysł był słuszny, ale wykonanie pozostawia wiele do życzenia, bo w okręgach brakuje etatów sędziowskich. Statystyka mówi sama za siebie - w 2008 roku do toruńskiego Sądu Okręgowego wpłynęła zaledwie jedna sprawa licząca ponad 100 tomów. Tymczasem tylko w pierwszym półroczu tego roku sekretariat wydziału karnego musiał znaleźć miejsce dla dwóch spraw liczących powyżej 200 tomów, dwóch innych składających się z ponad 100 teczek i trzech - przekraczających 50.
- Mam właśnie na biurku sprawę dotycząca wyłudzenia podatku VAT, która wpłynęła z sądu w Rypinie. Rzecz toczy się od 5 lat i liczy 40 tomów - mówi sędzia Zbigniew Siuber z włocławskiego Sądu Okręgowego. - Aby dobrze wczytać się z w akta, sędzia powinien mieć na rozpoznanie takiej sprawy miesiąc. Wyłudzenia, oszustwa związane z VAT czy paliwami są często niesłychanie złożone, wymagają przesłuchania wielu świadków i biegłych, by dobrze zrozumieć mechanizm działania przestępców.
Po sto dla każdego
- Jeszcze w 2009 roku sędzia, któremu przypadła w udziale duża skomplikowana sprawa, mógł liczyć na to, że zostanie wyłączony na pewien okres z przydziału - mówi sędzia Justyna Kujaczyńska-Gajdamowicz z Sądu Okręgowego w Toruniu. - Dziś może być co najwyżej zwolniony na czas zapoznania się z aktami i podczas pisania uzasadnienia. Inaczej się nie da, bo wszyscy w wydziale mamy już sprawy podobnych rozmiarów.
Sędzia Justyna Kujaczyńska-Gajdamowicz wie, co mówi. Aktualnie przewodniczy w jednej ponad 100-tomowej sprawie, w której występuje 500 świadków, w innej, w której na przesłuchanie czeka 300 osób.
Aby wgryźć się w istotę zagadnienia, nie wystarczy gruntownie przejrzeć teczki (a bywa, że sam akt oskarżenia liczy 600 stron), niezbędna jest lektura z zakresu ekonomii, inaczej łatwo ośmieszyć się niedorzecznym pytaniem wobec biegłych.
Gdy prowadzący sprawę zostaje wyłączony z pracy np. z powodu długotrwałego zwolnienia, dla poszkodowanych może to oznaczać powtórkę z całej procedury i odsunięcie wyroku o lata.
Teoretycznie sądy mogą wyznaczać w takiej sytuacji sędziego zapasowego, mogą też wyznaczać do szczególnie trudnych przypadków trzyosobowy skład zawodowych sędziów. W praktyce obciążenie sędziów jest tak duże, że prawie nigdy się tego nie praktykuje.
Nie do naprawienia
- Nikt nie lubi skomplikowanych spraw związanych z przestępstwami gospodarczymi - uważa Radosław Wiśniewski, doświadczony windykator z Torunia. - Policjanci i prokuratorzy nie mają fachowej wiedzy o mechanizmach gospodarczych, dlatego bardzo trudno jest doprowadzić do wszczęcia śledztwa. Z kolei zmorą sądów jest przewlekłość procedury. W wielkich sprawach o wyłudzenia, w których występują dziesiątki świadków, bardzo prosto jest przeciągać proces w nieskończoność. W międzyczasie na ogół pieniądze z przestępstwa zostają tak ulokowane, że orzeczone przez sąd naprawienie szkody, jest niezwykle skomplikowane.