https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Sale operacyjne stoją puste - limity w szpitalach wyczerpane

Kamila Mróz
fot. Lech Kamiński
Masz dość czekania w kolejce na zabieg i chcesz za niego zapłacić? Nie możesz. Szpital nie weźmie od ciebie pieniędzy. Mimo że skończył mu się limit, a lekarze i tak dyżurują.

Większość szpitali ma podpisaną umowę z Narodowym Funduszem Zdrowia i przyjmuje pacjentów w ramach kontraktu. Dyrektorzy jednak narzekają, że limity są zbyt małe, więc jesienią sale zabiegowe zaczynają świecić pustkami. Placówki wykonują wyłącznie operacje pilne, a kolejka tzw. stabilnych pacjentów rośnie z dnia na dzień. Szpitale chciałyby więc w tym czasie świadczyć usługi komercyjnie, ale nie mogą. Zabraniają im tego przepisy.

- Nie wolno brać od pacjentów pieniędzy za świadczenia, które są objęte umową z NFZ - mówi Barbara Nawrocka, rzecznik bydgoskiego oddziału NFZ. - Nie można przeskoczyć kolejki z powodu grubszego portfela.

- Bzdura. Chodzi wyłącznie o sytuacje, kiedy sala stoi wolna, ponieważ skończył się limit - denerwuje się jeden z dyrektorów.

Leszek Pluciński, szef niepublicznych szpitali w Chełmży i Tucholi mówi: - Na oddziałach zabiegowych od dwóch tygodni niemal nie operujemy. Wykonujemy tylko zabiegi ratujące życie. To dziwaczna sytuacja.

W efekcie sale operacyjne oraz sprzęt medyczny nie są w pełni wykorzystywane.
Także szpitale publiczne chciałyby załatać dziury w budżecie, świadcząc usługi komercyjne.

Krystyna Zaleska, dyrektor lecznicy miejskiej w Toruniu sądzi, że w przyszłym roku kolejka "stabilnych przypadków" jeszcze bardziej się powiększy. Fundusz dla niektórych jej oddziałów proponuje bowiem kontrakty o 10 proc. niższe.
- To jeden miesiąc świadczeń mniej. Z powodzeniem można by go wypełnić pacjentami, którzy chcą zapłacić - wyjaśnia. Poza tym takie osoby, wypadając z "ogonka", zmniejszałyby go.

Dyrektor jednego ze szpitali niepublicznych w regionie (prosi o anonimowość) przyznaje: - Fundusz daje nam bardzo małe limity, a nasz potencjał jest co najmniej trzykrotnie większy. Po wyczerpaniu kontraktu zdarza się więc, że pacjenci decydują się na operacje komercyjne. My, na szczęście, możemy sobie na nie pozwolić, ponieważ mamy umowę na tzw. leczenie planowe, a nie na opiekę całodobową, która tego zabrania.

Marek Redecki, prawnik zajmujący się obsługą ZOZ-ów uważa: - Szpitale mogą świadczyć usługi odpłatnie, jeżeli nie koliduje to z umową zawartą z NFZ. Tu tkwi sedno problemu, ponieważ umowy z funduszem podpisywane są głównie na opiekę całodobową. Ale przecież nie na wyłączność.

Jego zdaniem zagwarantowany w konstytucji równy dostęp do publicznej służby zdrowia, zabraniający sprzedawania miejsca w kolejce, nie zabrania świadczenia usług odpłatnie.

Prawnik dodaje: - Wydaje się więc, że jeśli ZOZ jest w stanie zapewnić niekolizyjność usług komercyjnych i zakontraktowanych z NFZ, to może je wykonywać. Istnieje jednak ryzyko, że fundusz będzie miał inne zdanie. Wtedy problem rozstrzygnie sąd. Potrzebny jest albo precedensowy wyrok, który otworzy ZOZ-om drzwi do usług komercyjnych, albo zmiana przepisów.

Komentarze 5

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

d
dr jan
Mecenas Redecki ma rację. Niech wiec poprowadzi pierwszy proces z NFZ-etem i przetrze ścieżkę.
W
Wuj_Stefan
Pod pozorem troski o pacjenta NFZ zabrania ZOZ-om leczyć odpłatnie. Prowadzi to do patologii- pacjent błaga by zapłacic za zabieg, blok operacyjny stoi bezczynnnie ale szpital nie moze go wykonać. To konserwowanie fikcji prowadzi do odpływu pacjentow z pieniedzmi do prywatnych klinik, a ZOZy pozbawia mozliwosci zarabiania. Traca na tym wszyscy, łacznie z NFZ-etem. Gdyby Szpitale mogły leczyc równiez odpłatnie pacjenci z pieniedzmi zwolniliby miejsca w kolejce tym,ktorzy chca sie leczyc za publiczne pieniadze. Pacjenci"publiczni"leczyliby sie w tych samych dobrze wyposażonych Szpitalach (za pieniadze prywatnych pacjentow) co komercyjni. Szitlale miałyby srodki na inwestycje, moglyby wiecej płacic i to nie z pieniedzy NFZ-etu. NFZ ciagle zmniejsza wysokosc kontraktów,a kolejki sie wydłuzaja. Umozliwienie ZOZ-om konkurowanie z prywaynymi klinikami na rynku nusług komercyjnych zmusiloby wszyskich do podnoszenia jakosci i zabiegania o pacjenta.
G
Gość
Pieniędzy zabrakło bo 80% budżetu szpitali to płace personelu,oczywiście głównie lekarzy,którzy będąc na kontrakcie potrafią ze szpitalnej kasy wyciągnąć po kilkadziesiąt tysięcy zł.
r
realistka
Skoro siedzą i nic nie robią to za co im płacimy? W normalnym zakładzie produkcyjnym kiedy nie ma pracy ludzi w tym kadrę kierowniczą wysyła się na bezpłatne urlopy. Jak długo lekarze będą traktowani jak tzw. święte krowy. Przez nic nie robienie tak się rozleniwiają w szpitalach ,że pózniej nawet kiedy są fundusze nie chce im się zająć pacjentem.Przykrych tego przykładów mamy az nadto .Niech sięgną do głębi swoich sumień /jeżeli je jeszcze posiadają/ i policzą ilu jeszcze mogłoby żyć gdyby chciało im się pracować a nie olewać swoje obowiazki.
J
Jastasek
Lekarz to powazna figura i nie może przemeczac sie leczeniem
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska