Tak rozpoczynał się mój reportaż, który ukazał się w "Pomorskiej" w październiku ub.r.
O rodzinie, która nie spłaciła kredytu zaciągniętego w Powiatowym Urzędzie Pracy w Świeciu. Nie spłacili, więc sprawa trafiła do sądu, wszedł komornik i zlicytował dom, który był zabezpieczeniem kredytu. 6 pokoi, 2 łazienki, garaż, sad i prawie półhektarową działkę rzeczoznawca wycenił na... 47 tys. zł. Komornik sprzedał za 40 tys. Odwoływali się wszędzie, gdzie to było możliwe. Przegrali wszystko. Nie ma sprawy w prokuraturze, nie ma w sądzie.
Pytania bez odpowiedzi
Mieli jeszcze pół hektara ziemi w Warlubiu, za cmentarzem. Do dziś nie uzyskałem odpowiedzi na pytanie: dlaczego komornik zlicytował dom z półhektarową działką, a nie drugą działkę - pół hektara bez domu? W tym, co spotkało rodzinę B. nic zdrożnego nie widziała Mirosława Pietryka, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy. - Wziąłeś kredyt - musisz go spłacić. Innej rady nie ma - mówiła.
Kiedy dom został zlicytowany, kupili dwa wagony kolejowe i w nich zamieszkali. Mąż z żoną, synem i matką. Na działce, za cmentarzem. Bez wody i prądu. Kiedy jesienią pisałem o nich reportaż, Andrzej Łażewski, wójt gminy Warlubie obiecał, że postara się dla nich znaleźć jakiś znośny kąt. Też był zdania, że w takich warunkach zimy nie przetrzymają...
Nasza zima dobra
Zima na szczęście nie przyszła zbyt mroźna. Na razie jakoś przetrzymują. - Nie ma dnia, abym o nich nie myślał - mówi wójt. - Niestety, nie udało mi się pozyskać dla nich mieszkania, choć czyniłem takie starania. Wolnych lokali nie ma. Najpierw sądziłem, że uda się z Agencji Własności Rolnej uzyskać biurowiec w Rule-wie i przeznaczyć budynek na mieszkania komunalne, w tym dla tej rodziny z wagonów. Ale Agencja odmówiła. Teraz jest nadzieja, że... nie uda się znaleźć kupca na budynek szkolny w Buśni i gmina w swej własności komunalnej zrobi kilka mieszkań. Taką mam nadzieję. Sądzę, że już latem ta rodzina przeprowadzi się do znośniejszych warunków.
A gdyby tej zimy nagle ostro przymroziło, to zawsze można, na krótko, lokatorów wagonów kolejowych zakwaterować w jakimś mieszkanku zastępczym.
- W każdym razie nasze służby socjalne są z tymi ludźmi w stałym kontakcie - zapewnia Andrzej Łażewski.
Trzymamy wójta za słowo.
Tekst i fot.
