Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Samoloty startują pod moim oknem. Czy naprawdę bogatemu wszystko wolno?!"

Adam Lewandowski [email protected]
Dariusz Czapla mieszka w Solcu Kujawskim i nie chce pasa startowego przed swym domem.
Dariusz Czapla mieszka w Solcu Kujawskim i nie chce pasa startowego przed swym domem.
Dariusz Czapla mieszka w Solcu Kujawskim i nie chce pasa startowego przed swym domem. - Przecież to moja działka i mogę na niej robić, co chcę. Nie służy mi do startu i lądowań - odpowiada właściciel lotniska.
Dariusz Czapla mieszka w Solcu Kujawskim i nie chce pasa startowego przed swym domem.
Dariusz Czapla mieszka w Solcu Kujawskim i nie chce pasa startowego przed swym domem.

Dariusz Czapla mieszka w Solcu Kujawskim i nie chce pasa startowego przed swym domem.

- Człowieku, a chciałbyś mieć za płotem lotnisko?! - pyta pan Dariusz. - Nikt by nie chciał. A ja mam! Niebo i ziemię poruszyłem, a pan Grabowski jak latał pod moimi oknami, tak lata. Czy naprawdę bogatemu wszystko wolno?! - pyta. A biznesmen Adam Grabowski spokojnie mówi: - Ja tylko przed jego domem kołuję. Na swojej ziemi.

Obrzeża Solca Kujawskiego. Trafiam tu z trudem. Bo przed głównym wjazdem do Solca Kujawskiego z drogi krajowej trzeba skręcić w polną drogę. Nazwy ulic: Błotna, Wiejska, Łąkowa, Kolorowa wskazują, że to obrzeża. I że diabeł tu mówi dobranoc. - Diabeł tu mówił kiedyś - prostuje Dariusz Czapla, mieszkaniec Wiejskiej 69b. - Zbudowałem tu dom dziesięć lat temu. Wokół pola, lasy, niewiele domów. Cisza i spokój. Do czasu, gdy pan Grabowski nie wykupił działek, nie zrobił lotniska.

Siedzimy w salonie domu pana Dariusza. Przed oknem trawka, słupki, na których nie ma jeszcze siatki ogrodzeniowej, iglaki, i dalej znowu połać równo przyciętej trawy.

Przeczytaj także: Decyzja już zapadła: pas startowy pod Koronowem do likwidacji

Od ulicy Błotnej po Wypaleniska

- To jest ten pas startowy pana Grabowskiego - mówi pan Dariusz. I rozkłada mapki. - Działki państwa Grabowskich rozciągają się stąd, od ulicy Błotnej w Solcu Kujawskim do leżącej na terenie gminy Solec wsi Wypaleniska. O, na mapce to widać dokładnie. To jest ten pas startowy pana Grabowskiego, tu stoi nasz dom, a tam dalej, obok pasa startowego jest jego hangar. I jest droga gminna, przecinająca pas startowy. Czy ta droga może być wykorzystywana lotniczo? - pyta Dariusz Czapla. I odpowiada: - Przecież nie. A jest.

Wychodzę na zewnątrz domu. Idę ulicą Błotną w stronę początków pasa startowego. Mam go jak na dłoni. Gdzieś na wysokości hangaru widzę przechodzące przez pas startowy dzieci. - Muszą tędy iść, bo po drugiej stronie tego pasa przecież mieszkają - mówi Dariusz Czapla. - Dlaczego władze Solca Kujawskiego temu panu pozwoliły na otwarcie lotniska? A gdyby teraz lądował samolot, to co - nie stworzyłby niebezpieczeństwa dla tych dzieci przechodzących przez pas lotniczy?! Powiem więcej: w tej części pasa, przed oknami mojego domu, samolot nie ma prawa ani lądować, ani startować. I mam na to papiery. A ląduje, i startuje. Czyli pan Grabowski wykorzystuje działkę niezgodnie z przeznaczeniem.

Uzbierało się sporo najróżniejszych pism, korespondencji, odwołań. W teczkach, segregatorach. Są też zdjęcia i filmy. Bo pan Dariusz walczy o niebo bez samolotu biznesmena Grabowskiego nie od wczoraj.
Już w grudniu 2011 zebrał 33 podpisy mieszkańców pod petycją do burmistrza Solca - by zabronił startów i lądowań samolotów w tej części gminy. Napisali: "Prośbę swą motywujemy poczuciem zagrożenia wypadkiem lotniczym podczas przelotów samolotów w bezpośredniej bliskości naszych domów, a także dużą uciążliwością hałasu wytwarzanego przez te samoloty."

A ratusz śpi

- I solecki ratusz nic w naszej sprawie nie zrobił> - skarży się Dariusz Czapla. - Również Urząd Lotnictwa Cywilnego w Warszawie, do którego też zwracałem się o pomoc. Jestem bezsilny. Bo bogatemu wszystko wolno? Bo pan Grabowski jest biznesmenem, a ja tylko kierowcą?! Pasem startowym jest przecież tylko ta część za drogą. Ta przed moimi oknami, działka oznaczona numerami 107/5, nie jest przecież lotniskiem, więc żaden samolot nie ma prawa tu latać. A lata.

Przeglądam pisma, które Dariusz Czapla słał do urzędów. Zapytałem też o stan prawny lądowiska biznesmena Adama Grabowskiego w soleckim ratuszu. Dowiedziałem się, że "teren w Wypaleniskach jest wykorzystywany jako miejsce przystosowane do startów i lądowań od roku 2008. W lipcu 2012 roku burmistrz po raz kolejny zaopiniował lokalizację lądowiska na tym terenie. Jest ono wykorzystywane do celów biznesowych, prywatnych, a w razie nagłych zdarzeń jako zabezpieczenie dla lotniczego pogotowia ratunkowego. A korespondencję pana Czapli, dotyczącą zaprzestania wykorzystywania terenów przyległych do terenu lądowiska, przekazaliśmy do Urzędu Lotnictwa Cywilnego w Warszawie. To instytucja właściwa do załatwienia tej sprawy".
A urząd w stolicy odpowiedział: "W obrębie działki nr 107/5 nie zlokalizowano żadnego obiektu lotniskowego (lotnisko, lądowisko), który byłby wpisany do ewidencji lądowisk".
- A przecież latają, widzę to z mojego okna - powtarza Dariusz Czapla. - Przecież żeby zrobić ten pas startowy na działce 107/5, tej przed moim domem, Grabowscy cztery lata temu wystąpili o likwidację przechodzącej przez tę działkę napowietrznej linii energetycznej i pociągnęli ją kablem pod ziemią. Dlaczego? "W celu likwidacji kolizji z zagospodarowaniem działki". Tak uzasadniał to solecki urząd.
A co na uwagi Dariusza Czapli właściciel lądowiska?

Racje biznesmena

Znacznie głośniej jest, kiedy co tydzień na mój przecież teren wjeżdża sprzęt do koszenia trawy, w tym również traktor. Hałasuje jak diabli. I to panu Czapli nie przeszkadza.

Adam Grabowski to bardzo poważany nie tylko w Solcu Kujawskim biznesmen, właściciel firmy Granit. Swą potęgę w branży budował pracowicie przez prawie 40 lat. Dziś rządzą już w niej synowie. Ale codziennie od godziny 7 jest w firmie. Patent pilota ma od 12 lat. - Zakup samolotu stał się życiową koniecznością - mówi. - Zamiast stać samochodem w korkach, w godzinę można przemieścić się do Gdańska czy Warszawy, niewiele dłużej do Wrocławia, Krakowa czy Lublina. Znam pretensje pana Czapli.

Rozpoczęły się, kiedy od jego szwagra kupiłem działkę przed jego domem. Wcześniej mój pas startowy mu nie przeszkadzał. Choć miałem wtedy głośniejsze niż dziś samoloty. Głośniejszy był francuski socata, większy, czteromiejscowy, ważący 950 kg, z silnikiem 180-konnym. Od kilku miesięcy latam dwumiejscową włoską sierrą. Waży ledwie 450 kg i ma silnik o mocy tylko 100 koni mechanicznych. Cichuteńki, toż to brzęczy jak komar. Nie słychać go wcale. I też panu Czapli przeszkadza. Znacznie głośniej jest, kiedy co tydzień na mój przecież teren wjeżdża sprzęt do koszenia trawy, w tym również traktor. Hałasuje jak diabli. I to panu Czapli nie przeszkadza. Ale ten mały samolocik - tak.

I pan Adam pokazuje decyzję z 25 stycznia tego roku o wpisaniu jego lądowiska do ewidencji lądowisk, które odpowiada wymaganiom ustawy Prawo lotnicze i jest ono przeznaczone dla samolotów znacznie cięższych niż sierra czy wcześniejszy socata, bo o masie startowej 5700 kilogramów.

Więcej wartościowych tekstów na www.pomorska.pl/premium

Nie lata

Lata przed oknami domu pana Czapli? Skądże! - Lądowisko w Wypaleniskach ma 250 metrów długości - tłumaczy Grabowski. - A sierra do oderwania się od ziemi potrzebuje tylko 120 metrów. Jeszcze krótszy rozbieg miała większa i znacznie cięższa socata. Ale to był samolot wyposażony w sloty, czyli wysuwane w czasie startu i lądowania skrzydła. Działka przed domem pana Czapli służy mi tylko - kiedy wyjadę już z hangaru - do kołowania. Przecież to moja działka i mogę na niej robić, co chcę. Kołować samolotem, jeździć quadem, samochodem czy traktorem. Nie służy mi do startu i lądowań. Do lądowania wystarcza 250 metrów pasa za drogą, której jestem przecież współwłaścicielem. Korzysta z niej tylko kilka osób. One nie mają do mnie żadnych uwag czy pretensji. Kiedy startuję w stronę Torunia, to na wysokości hangaru mam już pod sobą dziesięć metrów, a obok domu pana Czapli jestem już pięć razy wyżej. I jeszcze jedno: to lądowisko nie służy tylko mnie. Również lotniczemu pogotowiu ratunkowemu, a więc mieszkańcom gminy Solec. Jak często latam? Raz, czasem dwa razy w tygodniu, ale bywa, że i raz tylko w miesiącu.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska