Jakiś czas temu niejaki Mamiński, poseł SLD zresztą, nawalił się jak bąk w sejmowej restauracji i oddał honory austriackiemu dziennikarzowi. Wrzasnął mianowicie "Heil Hitler!", dając tym samym dowód głębokiego patriotyzmu. Powszechnie bowiem wiadomo, że podczas II wojny światowej autriaccy żołnierze - rodacy f- bywali bardziej gorliwi od samego pana Adolfa.
Świadkiem tej patriotycznej sceny był inny poseł, polityk amator Rutkowski, z zawodu detektyw, który dostał się do Sejmu, bo zrobił sobie zdjęcie z Lepperem. Polski Colombo zwrócił uwagę Mamińskiemu, że zachowuje się jak cham i dorożkarz, ale ten postawił detektywa na baczność. I wyzwał słowami powszechnie uznanymi za obelżywe.
Rutkowski, jak na obrażonego męża stanu przystało, poskarżył się szefowi komisji etyki poselskiej. Wniosek trafił pod obrady zgromadzenia etyków parlamentarnych i w minioną środę nie został rozpatrzony. Szef komisji umorzył bowiem postępowanie, gdyż Mamiński i Rutkowski doszli do ugody (sic!). Mamy oto niebywały precedens: szef od brzydkiego zachowania się posłów uznał sprawę za niebyłą, ponieważ obaj parlamentarzyści wybaczyli sobie.
Już po wszystkim Mamiński zeznał dziennikarzom, że - owszem - mógł trzasnąć obcasami w restauracji sejmowej, wyrzucając prawą dłoń ku górze, ale tylko dlatego, iż ma koleżkę łudząco podobnego do pana Hitlera. Detektyw Rutkowski zaś dał się przeprosić. Jak znam życie, posła Mamińskiego i parlament III RP - sprawa musiała się oprzeć o sejmowy bufet. Problem w tym, że upierdliwy austriacki dziennikarz złożył na Mamińskiego skargę ambasadorowi Austrii w Polsce, a z ambasadorem trudno już przepijać, jak w polskim parlamencie. I wszystko wskazuje na to, że do ministerstwa spraw zagranicznych wpłynie oficjalna skarga ambasadora byłej c k Austrii. Mam dla Włodzimierza Cimoszewicza propozycję, jak ukręcić łeb sprawie. Minister otóż powinien objaśnić ambasadora c k Austrii, że powszechnie znany gest wyrzucenia prawej ręki ku górze nie jest li tylko pozdrowieniem faszystowskim, ale również starorzymskim wyrazem szacunku. A poseł Mamiński z SLD ma na pewno jakiegoś koleżkę łudząco podobnego do Cezara. Stąd wzięła się cała ta nieprzyjemna międzynarodowa zadyma w sejmowym bufecie III Rzeczypospolitej.
Natomiast fakt, że poseł Mamiński zrobił z siebie durnia, z polskiego parlamentu zgromadzenie pijanych przygłupów, a z nas nierozgarniętych wyborców - to już szefa komisji etyki poselskiej nie powinno interesować. Wszak posłowie Rutkowski i Mamiński wybaczyli sobie po chrześcijańsku.
A propos: dlaczego parlamentarzysta III RP jest zazdrosny, gdy urodzą mu się bliźniaki? Bo nie wie, kto jest ojcem drugiego dziecka...
Samoobrona
Wasz Makler