- Rząd chce wprowadzić możliwość odpisania 0,5 proc. z PIT na kościół lub związek wyznaniowy, a samorząd to krytykuje. Dlaczego?
- Nie protestujemy przeciw likwidacji Funduszu Kościelnego! My protestujemy przeciw temu, że nie rekompensuje się nam ubytku w finansach, z powodu zmniejszenia wpływów z PIT. (Niższy podatek oznacza mniejsza kwotę dla samorządów - dop. red.)
- Teraz przekazujemy 1 proc. na organizacje pożytku publicznego i gminy nie dostają za to rekompensaty.
- Niby nie dostają, ale nie ma pani racji. Gdy w 2003 roku powstawała ustawa o dochodach jednostek samorządu terytorialnego, w tym samym czasie wchodziła ustawa o działalności pożytku publicznego. Udział samorządów w podatku tak został policzony, że nam ten 1 proc. zrekompensowano. Teraz zaś rząd tak naprawdę zarabia na likwidacji Funduszu Kościelnego. Z budżetu przeznaczano nań około 200 mln, a straty w PIT wyniosą około 180 mln. Czyli rząd na tym zyska. Natomiast samorządy stracą, jak policzyliśmy, około 150 mln zł. To jest dla nas nowy ciężar.
- 150 mln zł podzielone na wszystkie samorządy to nie jest tak dużo, gdy w grę wchodzą miliardy.
- Zmian, o których mówi się "to nie są duże pieniądze", jest około 30 rocznie. Składają się na 8 mld zł rocznie. Dwie zmiany zabrały nam od razu 6,8 mld, a pozostałe 1,2 mld składa się właśnie z takich drobnych cięć.
- Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji w odpowiedzi na wasze protesty stwierdziło, że nie ma czego samorządom wyrównywać, bo nie nakłada na nie żadnych nowych obowiązków.
- Ale dochody nam zdejmują! Nie rozumieją tego?!
- Jakie są skutki obcinania dochodów samorządom?
- Samorządy są do tej pory głównym inwestorem publicznym w państwie. Budżet centralny inwestuje około 15 mld zł rocznie (prócz Krajowego Funduszu Drogowego i Funduszu Kolejowego); z naszych budżetów przez 4 lata inwestowane były 44 mld zł rocznie. Teraz jest to poniżej 30 mld, a za dwa lata planowany jest na 18 mld zł. Na więcej nie będzie nas stać. A to bardzo poważna część rozwoju państwa. To, co prawda, nie są autostrady, ale to są drogi, które umożliwiają dojazd do autostrad. To nie są najważniejsze linie kolejowe, ale to koleje regionalne, itd. Przestaniemy inwestować, będziemy administrować. Po prostu.