Michał, 36-latek, pracuje w wojsku w Bydgoszczy. Brunet, przystojny, wysportowany, sylwetka kulturysty.
Kobiety zwracają na niego uwagę. A jeszcze bardziej przyglądają mu się, gdy dowiadują się, że jest samotnym ojcem. - Nic w tym dziwnego. Tak mi życie wyszło, a raczej nie wyszło, że zostałem z dwójką maluchów sam - przyznaje mężczyzna. -Nie widzę w tym nic dziwnego.
Przeczytaj: Szukasz przygody na jedną noc? - Won mi stąd!
Przed swoją pracą, rano, "rozwozi" dzieci. 2-letnią Anię - do żłobka. 7-letniego Adriana - do szkoły. Odbierze ich, gdy będzie wracał z pracy. - Dom pomaga prowadzić mi moja mama, emerytka. W mieszkaniu Michała zjawia się od poniedziałku do piątku. Kiedy nas nie ma, ugotuje obiad, popierze, posprząta, zrobi małe zakupy.
Na te większe Michał jeździ z dzieciakami, bo, jak mówi, bieganie po markecie i naciąganie taty na słodycze, to dla nich frajda.
O byłej żonie niechętnie mówi: - Podjęliśmy decyzję o rozwodzie, a po paru dniach okazało się, że jest drugi raz w ciąży. Dla niej i tak ważniejsze od dzieci i obowiązków domowych były koleżanki i imprezki. Któregoś dnia, gdy Anka miała 4 miesiące, żona powiedziała wprost: ona w tym związku się dusi i wyjeżdża za granicę.
Przeczytaj: Mały Polak potrafi, czyli najśmieszniejsze powiedzonka dzieci
No i wyjechała. Od tego czasu minęło półtora roku. - Przyzwyczaiłem się do samotnego "tatusiowania". Gdyby mi ktoś jeszcze dwa lata temu powiedział, że wszystkie weekendy będę spędzał w domu, bawiąc się samochodzikami albo lalkami, stuknąłbym się w głowę. A teraz tak właśnie mam. I nie narzekam. Nawet mi się to podoba! Gdy dzieci podrosną, poszukam sobie towarzyszki życia. Teraz nie ma takiej opcji. Po prostu nie chcę.
Dawid jest wdowcem. Żona zmarła mu 2 lata temu. Wychowuje 6-letniego Szymka. - Mieszkamy z moimi rodzicami. Bez nich nie dałbym chyba rady. Siedzę po 10 godzin w pracy. To babcia zaprowadzi i przyprowadzi młodego z przedszkola, nakarmi go, pójdzie z nim na plac zabaw. Dziadek za to mu czyta książki i bawi się samochodami. Ja dla synka mam czas tylko wieczorami. I przyznam, że te wieczory to moja ulubiona pora dnia.
Po śmierci żony Dawida (zmarła na raka) , synek często płakał. - Chodziłem z nim do psychologa, musiałem wziąć dwa miesiące wolnego, żeby pomóc małemu i pozbierać się po tym wszystkim.
Przeczytaj: "Po ostatnich wybrykach w łóżku coś mi w szyi strzyknęło"
Teraz jest lepiej, chociaż nadal pyta o mamę. Coraz rzadziej jednak wspomina przeszłość. - Za to razem snujemy plany. Na przykład, gdzie pojedziemy w tym roku na wakacje. Najgorzej jest w święta. Wtedy wracają obrazy ze wspólnych chwil… Wtedy samotność doskwiera.
Samotni ojcowie nie są jednak sami. W kraju są organizowane akcje protestacyjne środowisk ojcowskich wspieranych przez organizacje pozarządowe związane z Ruchem Obrony Praw Ojca. Takie marsze odbyły się m.in. w Bydgoszczy i Koronowie.
Jarosław Szczepankiewicz ze stowarzyszenia "Ojcowie.pl" od lat walczy z dyskryminacją i niedowartościowaniem roli ojca. W Toruniu utworzył oddział Stowarzyszenia Obrony Praw Ojca. - Dzielę się doświadczeniem z ojcami, którzy znaleźli się w podobnej sytuacji, jak ja, przed laty - mówi. - Każdy kto chce, może zwrócić się do nas z prośbą o pomoc albo przyjść na spotkanie.
Nie może być tak, że dziecko po tym, jak rozstaną się rodzice, ma być ukarane odebraniem taty. - W praktyce, przy rozpatrywaniu spraw rodzinnych, dziecko niemal zawsze powierzane jest matce - twierdzą ojcowie ze stowarzyszenia. - Wielu ojców po kilka lat nie jest w stanie uzyskać należytej pomocy ze strony sądu opiekuńczego.
Od dwóch lat nie odnotowaliśmy ani jednego przypadku, by sąd rodzinny udzielił ojcu pomocy w sprawie egzekucyjnej - stwierdzają protestujący ojcowie.
Stowarzyszenie pomaga ułożyć pisma do sądu, czytać paragrafy. - Wiele osób naiwnie wierzy w przepisy prawa nie znając go. My pomagamy im zrozumieć mechanizmy prawne. Razem można więcej.
Czytaj e-wydanie »