W beznadziejną awanturę wciągnął nas król Polski i Saksonii August II, który marzył o nowych terenach nad Bałtykiem. W 1700 r. razem z Danią i Rosją zaatakował Szwecję. Sprzymierzeńcom brakowało jednak wodza, który mógłby się równać z Karolem XII. Król Szwedów z łatwością pobił najpierw Duńczyków, potem Rosjan, a na koniec zostawił sobie Polskę z Saksonią.
Szwedzi bez większych problemów zajmowali kolejne polskie miasta. Na Litwie poparł go potężny ród Sapiehow skłócony z całą tamtejszą szlachtą. W Wielkopolsce u boku najeźdźców stanął wojewoda poznański Stanisław Leszczyński, który wkrótce został w nagrodę królem Polski.
August II na to wszystko uciekł do Saksonii. Razem z nim odeszły wojska saskie, w tym m.in. garnizon bydgoski. Niemiecki oddział zasłynął z tego, że zamiast bronić miasta, nałożył na nie wysoką kontrybucję.
14 czerwca 1703 r. zjawili się u nas Szwedzi i od razu nałożyli swoją kontrybucję. Jak się później okazało - jedną z wielu. W październiku do miasta wkroczyły następne oddziały, a obciążenia mieszkańców jeszcze się zwiększyły. Nawet gdy w grudniu opuścili Bydgoszcz, pojawiły się na ich miejsce wojska Kazimierza Jana Sapiehy. Były hetman wielki litewski został pozbawiony swojego majątku po wojnie domowej na Litwie. Teraz stał po stronie Karola XII i buszował po Polsce, by wyżywić swoją armię.
Dobra passa Szwedów skończyła się w 1709 r. wraz z klęską w bitwie z Rosjanami pod Połtawą na ukraińskich stepach. Nie oznaczało to jednak, że zaczęła się dobra passa dla Bydgoszczy. Jeszcze przez kilka dziesięcioleci miasto gnębiły przemarsze wojsk, okupacje, epidemie, pożary, aż w końcu popadło w kompletną ruinę. W drugiej połowie XVIII w. była to już raczej duża wieś i wydawało się, że już nigdy nie podniesie się z upadku.
**
Sasi, Szwedzi, Sapieha
(no)

August II nie bronił Bydgoszczy
Sześciuset jeźdźców pod dowództwem Jakuba Boerenskjelda dumnie wjeżdżało przez otwartą bramę do miasta. Nikt Szwedów nie witał, tak jak nikt nie żegnał przedtem uciekających Sasów.