Ścięte włosy mogą mieć drugie życie. 16-latka z powiatu świeckiego przekazała je na rzecz chorych na raka

Julia Wietrzykowska mieszka w Pruszczu (powiat świecki). Zapuszczała włosy przez ponad 4 lata. Jeszcze we wtorek rano po tegorocznej Wielkanocy sięgały jej poniżej pasa. W południe 16-latka je ścięła. Zrobiła przy okazji dobry uczynek. - Wybrałam salon fryzjerski w Pruszczu, który współpracuje z fundacją działającą na rzecz pacjentów onkologicznych - mówi. - W moim przypadku to akurat Fundacja Rak’n’Roll.

Kto zamierza przekazać ścięte włosy na cel charytatywny, musi spełnić wymogi. - Nie wolno mieć włosów farbowanych. Minimalna długość kosmyków do ścięcia wynosi 35 centymetrów. To długość mierzona przed zapleceniem warkoczy. Jeśli będą miały mniej, nie da się utkać peruki.

Kolejne kryterium też obowiązuje.

- Tuż przed wizytą w zakładzie fryzjerskim nie wolno myć włosów - wskazuje Julia. - Trzeba umyć dzień wcześniej i to 2-krotnie, z tym, że po umyciu zabronione jest nałożenie odżywki. Po odżywce lub masce włosy stają się zbyt śliskie, żeby tkać z nich peruki. Przed ścięciem nie można stosować lakieru czy pianki do układania. Włosy muszą być całkowicie suche. To dlatego, że potem, jeszcze u fryzjera, trafią do papierowego opakowania i zostaną wysłane do fundacji. Gdyby były wilgotne, po dłuższym leżeniu w kopercie mogłaby pojawić się pleśń. Nie nadawałyby się do wykorzystania.

Julia poszła z mamą do fryzjera. - Jestem niepełnoletnia, więc wymagana była zgoda rodzica - dodaje nastolatka. - Po wypełnieniu formularza usiadłam na fotelu, pani fryzjerka podzieliła mi włosy na trzy części, uczesała w warkocze. Ścięła z wszystkich trzech po niecałe 35 cm.

Warkoczyki włożyła do koperty. Lada dzień nietypowa paczka będzie już w Fundacji Rak’n’Roll. - Nie wiem i nie dowiem się, kto dostanie perukę z moich włosów. Nawet płci tego kogoś nie poznam. Do przygotowania jednej peruki przeważnie i tak nie wystarczają włosy od jednego dawcy, lecz od kilku.

Na podobne gesty oddawania włosów zdobywa się wiele osób. Kto ma krótką fryzurę, też może pomóc. Stowarzyszenia czy inne organizacje działające na rzecz pacjentów, chorych na raka, zbierają pieniądze - właśnie na zakup peruk z włosami syntetycznymi, czyli sztucznymi.

Peruki są refundowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia do wysokości limitu, tzn. 250 zł, natomiast cena zarówno wysokiej jakości peruki z włosów syntetycznych, jak i tej z włosów naturalnych jest wysoka. Kształtuje się ona na poziomie od 1,5 tys. zł do kilku tys. zł.

Kto nosi długie włosy, nie chce wspomóc organizacji dobroczynnej, ale chce zarobić, ten może sprzedać włosy. Na mapie Polski istnieje przynajmniej kilkadziesiąt swoistych punktów skupu włosów, już w każdym województwie. Za tzw. włosy dziewicze, a więc niefarbowane, dotąd niepoddawane żadnym trwałym zabiegom fryzjerskim (np. trwała ondulacja) można dostać przykładowo 1000 zł za 100 gramów.
Julia z Pruszcza wolała przekazać swoje kosmyki z myślą o chorych. - Za to samą usługę cięcia miałam za darmo - kończy.