Pytam pełnomocnika Artura Spryszyńskiego, czy wziął tę pracę dla pieniędzy, czy też dla jakichś wyższych celów? - Dostałem propozycję z kuratorium, zgłosiłem się do konkursu i udało mi się wygrać. Już od dawna nosiłem się z zamiarem podjęcia dodatkowej pracy. Nie ukrywam, że ta sytuacja mi odpowiada, z urzędu jest blisko do kuratorium. Pracuję po 10 godzin dziennie, nie ukrywam, że jest to ciężki kawałek chleba - mówi pełnomocnik.
Niestety, nie udało nam się dowiedzieć, czy opłaca się chociaż pracować na ten chleb. - Pan żartuje, nie udzielam informacji o zarobkach pracowników - oświadcza kurator Iwona Waszkiewicz. Rzecznik wojewody Piotr Kurek też nie może mi podać pensji pełnomocnika, bo jest to tajemnica służbowa. W urzędzie mówi się, że jest ona zbliżona do poborów dyrektorów wydziałów.
Wojewoda ustami rzecznika, pani kurator oraz ich wspólny pełnomocnik zapewniają zgodnie, że praca w obu urzędach nie rodzi sprzeczności interesów. Spryszyński ma w kuratorium ćwierć etatu. W poniedziałek rano spędza tu dwie godziny, a po pracy odrabia je w urzędzie. Poza tym w kuratorium działa tylko po godzinach pracy. Przekonuje, że nawet gdy kuratorium nie pracuje, on na pewno ma tu co robić.
Można się tylko zastanawiać, po co wojewodzie pełnomocnik na cały etat, skoro tak dobrze daje on sobie radę na dwóch - opłacanych przez podatników - posadach.