
Głowice jądrowe, w które planowano uzbroić rakiety, przechowywane były w trzech rosyjskich składach specjalnych. Do początku lat 90. o ich lokalizacji wiedziało zaledwie 12 osób w Polsce. W dwóch schronach znajdowało się osiem magazynów amunicji jądrowej - każdy mógł pomieścić do 20 głowic i bomb jądrowych.

Niestety, nie ulegało wątpliwości, że rakietowcy z Biedruska nie wróciliby z pola walki. Startów rakiet nie można było bowiem ukryć, a jednostki rakietowe były dla potencjalnego przeciwnika celami pierwszej kolejności rażenia, do zniszczenia za wszelką cenę. Wykonanie pierwszego uderzenia oznaczało koniec ich istnienia, stąd ich nazwa: wojska "jednorazowego użytku".

Jak wspomina były szef uzbrojenia brygady, "zwyżka centralna", która została wyburzona, osłaniała i zabezpieczała uzbrojenie oraz sprzęt i ćwiczących przed rozpoznaniem satelitarnym.

Przeznaczona była do szkolenia baterii startowych w zakresie przygotowania rakiet do startu. To w tym budynku odbywały się najważniejsze zajęcia i obsługa podstawowego uzbrojenia jednostki. Tu też trenowano osiąganie gotowości startowych, które wymagały podniesienia rakiet.
ZOBACZ TEŻ: Tu magazynowano broń atomową. Miała trafić do wojsk "jednorazowego użytku" spod Poznania! [ZDJĘCIA]