Podobna sytuacja jest z kanalizacją w obrębie ulic Chojnickiej i Bergera - gmina złożyła wniosek o dofinansowanie w ubiegłym roku i do dziś nie ma pieniędzy. Jeśli chodzi natomiast o orliki, to sytuacja jak z filmu Barei, ale burmistrz Waldemar Stupałkowski rozkłada ręce.
- Finansowanie orlików wygląda tak, że państwo, gmina i marszałek dają jedną trzeciej kwoty. Marszałek województwa zdecydował jednak, że orliki będą finansowane z regionalnego programu operacyjnego, którym zawiaduje marszałek - mówi Stupałkowski.
Przeczytaj także: W Wałdowie i Lutowie powstaną orliki!
Kiedy okaże się, że do wniosku nie ma uwag, trafi w tryby urzędniczej machiny. Jak wyjaśnia burmistrz, departament sportu urzędu marszałkowskiego musi napisać wniosek do departamentu wdrażania urzędu marszałkowskiego, a ten będzie go rozpatrywał.
- Pocieszam się, że na dokumenty z własnego urzędu decydenci spojrzą łaskawszym okiem
niż na wnioski gmin, które cofa się z powodu braku przecinka. Nam rok zajęło przekonywanie urzędników, że zrobiliśmy wszystko tak, jak trzeba . Teraz przyznali nam rację, ale brakuje jednego podpisu - dodaje Stupałkowski, który dziś jedzie do Torunia, żeby osobiście złożyć dokumenty z brakującym podpisem na biurko.
- A czy ja wiem, że pocztę położą na to biurko, na które trzeba? - mówi. - Wolę tego dopilnować.
Urząd marszałkowski jest winien gminie ponad trzy miliony zł - 2,8 mln za kanalizację oraz 666 tys. zł za orliki w Lutowie i Wałdowie. Gmina poprzesuwała płatności, ale nie ma wyjścia - za wykonane roboty trzeba będzie uiścić zapłatę.