Grugel zaszokował zebranych informacją, że do komendy przyprowadzono błąkające się po ulicy czteroletnie dziecko.
- Komenda policji ma wspaniały system - dziecko powiedziało, jak ma na imię jego tata i system wytypował dwie rodziny - relacjonował Leszek Grugel. - Po niespełna godzinie wiadomo było, skąd jest. Z samego rana przeszło kilometr od domu, a rodzice nic o tym nie wiedzieli.
Dobrze, ze zostało przyprowadzone do strażaków, którzy zajęli się nim do przyjazdu rodziców. - No cóż. Ludzie mają do nas zaufanie do tego stopnia, że przynoszą nam nawet granaty - mówił Grugel nawiązując do słynnego wydarzenia, które odbiło się echem niemal w całej Polsce.
Przypomnijmy - jedna z mieszkanek kopiąc w ogródku znalazła granat, wzięła go w ręce i zaniosła do... siedziby strażaków, którzy natychmiast wezwali saperski patrol.
- Ogółem w 2013 r. w komendzie mieliśmy 819 interwencji, a to znaczy, że strażacy powiatowi wyjeżdżali dwa razy na dobę - mówił r Grugel. - Jeśli chodzi o interwencje w gminie Sępólno, było to 397 wyjazdów, w tym 43 pożary.
Najwięcej jest ich oczywiście latem, co ma związek z ruchem turystycznym, bo droga biegnąca przez Sępólno to krajówka. - W minionym roku najbardziej charakterystycznymi zdarzeniami były oczywiście interwencje związane z huraganem Ksawerym, ale także zdarzenie na ul. Krasickiego, gdzie w związku z brakiem karetki strażacy udzielali pomocy nieprzytomnemu dziecku - podkreślał Grugel, który zauważył, że największym problemem są też wyjazdy do wypadków drogowych w dwóch miejscowościach gminy Sępólno, gdzie droga jest wyjątkowo niebezpieczna. - Dochodzi do tego, że jak się zmienia pogoda i jest mróz albo deszcz, to strażacy schodzą na dół i mówią - zaraz będziemy jechać do Niechorza albo do Trzcian. Kierowcy nie panują tam nad samochodami - przekonywał Grugel.
Komendant przypomniał też o tragicznym zdarzeniu na jeziorze w Lutowie, gdzie przez kilka dni trwały poszukiwania dwóch wędkarzy.
Przeczytaj także: Strażakom nie zawsze wolno jechać do akcji ratowniczej. Gdy zabrzmi syrena, coraz trudniej zebrać odpowiednią liczbę strażaków...
- Wezwaliśmy na pomoc grupę nurków z Włocławka, a także kolegów z Bydgoszczy i Torunia. Dwa dni szukaliśmy rybaków, ale znalazła ich dopiero grupa z Legionowa pod Warszawą wyposażona w najnowocześniejszy sonar. Każde zgłoszenie nie pozostanie u nas bez echa. nie ma, że nie damy rady - będziemy tak długo szukać, aż znajdziemy. A jak nie możemy sobie poradzić, to posiłki wezwiemy nawet z drugiego końca Polski.
W sprawozdaniu sporo było też o czadzie, który jest cichym zabójca i atakuje przed przyjazdem strażaków. - Jak pokazują dane, w całej Polsce z powodu czadu umiera rocznie 500 osób, dlatego w Sępólnie tak stawiamy na profilaktykę - przekonywał Grugel. - Ludzie w piecach palą czym się da i to często z przyczyn ekonomicznych, a przewody nie zawsze są dobrze czyszczone. Warto zmierzyć poziom czadu, jak kogoś często głowa boli. Jak trzeba, będziemy to stężenie mierzyć.
Czytaj e-wydanie »