MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Serca biją po chińsku

(jp)
Żaneta, żona Sławka Kruszkowskiego, nie będzie oglądać olimpiady, Ania, dziewczyna Michała Stawowskiego, wręcz przeciwnie.

One rywalizację ósemek będą przeżywać nie mniej niż ich życiowi partnerzy.

Obie od niedzieli będę myślą i sercem bardzo daleko, bo aż w Pekinie. Tam ich partnerzy rozpoczną rywalizację, na którą czekali od lat: olimpijski wyścig ósemek, najbardziej prestiżowa konkurencja wioślarska.

Żaneta przeżyła już dwie olimpiady Sławka. Teraz zapowiada, że trzeciej nie będzie oglądać w telewizji. - Mam wrażenie, że denerwuję się bardziej niż on. Sławek schodzi na wodę i robi swoje zadanie jakby mechanicznie, a ja siedzę bezsilnie przed telewizorem i mogę jedynie trzymać kciuki. Nie mam na to żadnego wpływu. Od kilku lat nabrałam przekonania, że przynoszę pecha, gdy patrzę na regaty. Teraz nie będę oglądała wyścigów. Wyjeżdżam do Bachotka, gdzie nie będzie telewizora. Nie czuję się na siłach, żeby przez to przejść - tłumaczy.

Ania ma dużo mniejsze doświadczenie, więc dla niej występ Michała na olimpiadzie jest jeszcze bardziej ekscytujący. - Chyba nie dam rady nie oglądać rywalizacji. Pewnie będę akurat w pracy, ale wtedy będę śledzić rywalizację w komputerze. No chyba, że szef mnie puści na dwa dni...(śmiech).

Partnerki sportowców nie mają lekkiego życia. Wioślarze ponad 200 dni w roku spędzają na zgrupowaniach, do tego dochodzą tygodnie na zawodach krajowych i międzynarodowych. Przed olimpiadą Żaneta miała nieco łatwiej, bo mogła jechać ze Sławkiem na zgrupowanie do Wałcza.

- Wiedziałam, na co się decyduję poznając Sławka. Może nie byłam do końca świadoma. Moje dorosłe życie jest wplecione w obozy, że tak już jest. Nie odbieram tego, jako kary czy zrządzenia losu. Pokochałam człowieka, który ma taki sposób na życie i też pokochałam to życie. Inaczej nie dałabym sobie rady - mówi pani Kruszkowska. - Musiałam sobie wiele rzeczy poukładać. Był moment, że byłam bliska załamania, zazdrościłam rodzinom ich wspólnych wizyt w kościele, niedzielnych spacerów. To bolało, ale teraz już nie. Dojrzałam, pojawiły się dzieci, rozpoczęłam studia. Dziś ten styl życia mi już odpowiada, mam wypełnioną każdą minutę dnia.

Obie będą od niedzieli mocno ściskać kciuki za swoich mężczyzn. - Zdaje sobię sprawę, że wszystkie ósemki to potęgi. Wiele będzie zależało od toru, od dyspozycji w danym dniu. Dla mnie Polacy są czarnym koniem w tej konkurencji. Dotąd było o nich cicho, ale w Pekinie mogą zaskoczyć wszystkich - przekonuje Żaneta.

Podobnie uważa Ania: - Dla mnie już ich sam awans do grona ośmiu najlepszych osad na świecie jest sukcesem. Oni miewają przebłyski geniuszu, jak zaskoczy jakaś iskierka, to ostro idą do przodu. Poziom jest bardzo wysoki i wszystko może się zdarzyć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska