Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Siedem dolarów

Małgorzata Święchowicz
Wera uciekła od pracodawcy. To było straszne - pisze z USA do Polski. Edyta ma pracę, ale nie ma mieszkania. Chłopak Reni odwrotnie - płaci za pokój 40 dolarów za dobę, a nie zarobił jeszcze ani centa. Piotr trafił do Kolorado, zaczął pracę, przez pierwszy tydzień zarobił siedem dolarów minus podatek.

     Oczywiście, musieli słyszeć te historie o studentach koczujących w Nowym Jorku bez pracy, bez kasy na spanie, na obiad. Ale dlaczego im miałoby się to przytrafić? Im przecież obiecano sukces i przygodę. Zapłacili za to znanej firmie znanego posła.
     J-1 zgłoś się
     
Firma nazywa się JDJ Bachalski. Poseł - Bachalski Dariusz Jacek.
     Wszedł do Sejmu z listy Platformy Obywatelskiej, okręg numer 8, Zielona Góra. Dostał 9.186 głosów, to dużo mniej, niż miał dotąd uczniów we wszystkich oddziałach swojej szkoły językowej. Ale JDJ Bachalski to nie tylko wkuwanie słówek na kursach. Firma od kilku lat pomaga studentom wyjechać do Ameryki, podpisuje umowy w ramach programu Work and Travel - pracuj i podróżuj. Studenci mają przez dwa-trzy miesiące pracować, później za zarobione pieniądze mogą zwiedzać Stany. W Polsce działa już kilkanaście firm, które w ramach programu W&T obiecują studentom załatwienie legalnej pracy i wizy J-1, która pozwala zarabiać w Ameryce. W tym roku tylko JDJ chce wysłać do USA około 1300 studentów. Szacuje się, że razem z innymi firmami, do Stanów w ciągu najbliższego miesiąca trafi ich 20 tysięcy.
     Gdzie jest pracodawca
     Na swojej stronie internetowej JDJ Bachalski zachęca studentów, by przeżyli w USA największą przygodę życia!
     Dla Karola (trzeci rok stosunków międzynarodowych na toruńskim Uniwersytecie Mikołaja Kopernika) przygoda zaczęła się jeszcze w Polsce. Chciał wylecieć do Stanów razem z Anią, swoją dziewczyną (studiuje prawo na UMK, od października ma się uczyć w Zurychu, chciała zarobić). Umowę z JDJ podpisali już w grudniu ubiegłego roku, zapłacili: wpisowe, wiza, pośrednictwo wizowe, opłata za program. Wyszło blisko 3.900 złotych na głowę. Nie licząc kosztów biletu lotniczego rezerwowanego przez JDJ. Ale rezerwacja stale się przeciągała. Niejasne też było, dokąd polecą. W marcu obiecano im pracę w restauracji Golder Coral, Galvestone koło Houston - mieli zacząć zarabiać w połowie czerwca. Ale coś ich tknęło, postanowili przed wylotem skontaktować się z przyszłym pracodawcą. Nie odpowiadał na maile ani faxy.
     - Zaczęliśmy podejrzewać, że nie istnieje - mówi Karol. Monitował w JDJ, bez skutku. Na tydzień przed wylotem dostał potwierdzenie ze Stanów - w Galvestone nie ma pracy, nie ma po co przyjeżdżać.
     Kolejne monity, kolejna oferta z firmy Bachalskiego, umowa nabazgrana, mało czytelna.
     - Chyba chodzi o pracę na stacji benzynowej - zgaduje Karol. Odczytać można właściwie tylko to, że on ma obsługiwać maszynę do lodów, a Ania witać gości. Stawka - 5,90 $ za godzinę.
     Umowę podpisał jakiś pośrednik Rodriguez, który zapewniał, że praca jest. Sami jednak zadzwonili na stację, żeby wiedzieć, co z tymi lodami, co z tym witaniem gości. A oni tam, na stacji, zdziwieni, nic nie wiedzą. Czas byłoby wylecieć do USA, ale co z pracą?
     - Nie wynajęliśmy firmy JDJ do wyrzucania pieniędzy w błoto - burzy się Karol i śle pisma do biura.
     Inni, jak się okazało, też wkurzeni. Monitują. Z różnym skutkiem.
     Piotr, za pośrednictwem JDJ, miał 1 maja trafić na Florydę, pracować 40 godzin tygodniowo, zarabiać 9 dolarów na godzinę. Ale pracodawca zrezygnował ze współpracy z JDJ.
     - Chciałem wycofać pieniądze - wspomina Piotrek, jednak w JDJ obiecali, że szybko znajdą mu coś innego. Długo nie mogli. Kiedy ich przyciskał, mówili, że to pierwszy taki przypadek w historii firmy, tłumaczyli, że za tydzień z pewnością wszystko się wyjaśni, po tygodniu, że za dwa tygodnie...
     W końcu w połowie czerwca wyleciał, ale nie na Florydę, a do hotelu w Kolorado. Praca jest albo nie ma - zależy od pogody. I nie za 9 dolarów na godzinę, a za 7. W pierwszym tygodniu przepracował tylko 60 minut.
     - Mam więc siedem dolarów minus podatek, zobaczymy, jak będzie w następnym tygodniu - próbuje się pocieszać, ale do JDJ wysyła komunikaty ostre, podpisuje się: "wkurwiony".
     Nowy Jork, bez domu
     
"Rozwiążemy ci język" to główne hasło firmy JDJ Bachalski. I faktycznie, firma pozwala mówić klientom - dla studentów wyjeżdżających do USA założyła nawet specjalne forum na swojej stronie internetowej. Są dni, że na forum aż wrze. Choć i tak niektórzy podejrzewają, że JDJ cenzuruje wypowiedzi.
     W dyrekcji firmy usłyszę później, że wyrzuca się coś czasami, owszem. - Ale tylko brzydkie wyrazy.
     Bo niektórzy rzucają mięsem. Wkurzeni, że jeszcze nie wyjechali, choć powinni. Albo wkurzeni, bo wyjechali w niepewne.
     Edyta razem z chłopakiem i koleżankami trafiła do Nowego Jorku, jest tam od 4 czerwca, nie mają gdzie mieszkać. Na razie przygarnęła ich rodzina w polskiej dzielnicy - ale ile można. Za najtańsze mieszkanie trzeba zapłacić 1500 dolarów, a do takiego mieszkania da się wcisnąć najwyżej trzy osoby. Edyta zarabia siedem dolarów na godzinę, pracy ma tylko na 35 godzin w tygodniu.
     Paula pisze, że jej siostra wyjechała do Atlantic City i nie ma nic - ani jak zarobić, ani co zjeść. Za nocleg płaci 45 dolarów na dobę. Przestrzega innych: nie przyjeżdżajcie, nie ma pracy.
     Ci, którzy czekają na wylot do Stanów, nie wierzą Pauli. - Zmyśla - sądzą. Chce ich odstraszyć, żeby sama mogła polecieć i łatwo znaleźć zarobek.
     U nas? Niemożliwe
     
Zapewniamy ciekawą i dobrą pracę - tak najczęściej zachęca się studentów do zarabiania w Stanach. W ubiegłych latach chętnych szukała w ten sposób firma Student Center. Dwa lata temu głośno było o nieszczęśnikach wysłanych przez SC do Nowego Jorku - koczowali bez pracy, bez pieniędzy. W ubiegłym roku znów skandal. Rozpaczał ojciec studenta geografii turyzmu z Łodzi - chłopak dał się skusić SC, zapłacił 6,5 tys. złotych, miał pracować w Atlantic City, ale pod adresem podanym w kontrakcie nikt na niego nie czekał.
     - U nas to niemożliwe - zapewnia Magdalena Boczar, dyrektor ds. produktu w JDJ Bachalski.
     A te niezadowolone głosy na forum? - Z naszą firmą wyjeżdża co roku tysiące osób, natomiast na forum znalazły się wypowiedzi kilku niezadowolonych. To nie oddaje rzeczywistej sytuacji - twierdzi pani dyrektor. I zapewnia, że firma śledzi opinie klientów, wyciąga wnioski, reaguje. Choć nie wyklucza, że czasami złe opinie o JDJ, to może być wroga robota konkurencji.
     Marcin Kledzik, dyrektor finansowy JDJ Bachalski w ogóle nie zagląda na forum i ma spokój.
     A poseł Dariusz Jacek Bachalski? Trudno powiedzieć: zagląda, nie zagląda. Chcę umówić się z nim na rozmowę, ma oddzwonić, czekam.
     - Pan poseł bardzo jest zapracowany - tłumaczy jego asystent. I trzeba asystentowi uwierzyć. Bachalski, poza tym, że jest posłem i ma firmę JDJ Bachalski, to jeszcze jest współzałożycielem firmy Zielony Horyzont (handluje systemami nawadniającymi), współzałożycielem firmy Tarwan (produkuje trawę z roli), współzałożycielem firmy Iromet (elementy żeliwne i metalowe), założycielem firmy London Transport Advertising (reklama na angielskich autobusach), współzałożycielem firmy developerskiej Rajbud. Jest też właścicielem kwartalnika Anglorama, współwłaścicielem tygodnika "Tylko Gorzów", twórcą kompleksu golfowo-tenisowo-piłkarskiego Bachalski Sport Park w Poznaniu.
     Czy można mieć pretensje, że nie znajduje czasu na rozmowę?
     Jeszcze do Nevady
     
Renia na forum rozpaczliwie: - mój chłopak poleciał 15 czerwca, nie ma pracy, a JDJ zapewniało pracę na 100 procent. _Chłopak Reni trafił do Harrah s, miał zarabiać 12 dolarów na godzinę, ale kiedy stawił się do pracy, powiedzieli, że nie przyjmują, nawet jeśli ktoś ma umowę.
     Dyrektor Magdalena Boczar twierdzi, że nie zna przypadku, by ktoś poleciał do USA i nie znalazł obiecanej pracy.
     -
Gdyby tak było, natychmiast byśmy zareagowali proponując inną pracę - zapewnia. - W momencie, kiedy Harrah s poinformował nas, że nie przyjmie więcej studentów, wstrzymaliśmy ich wyjazdy i zaproponowaliśmy pracę w Nevadzie.
     Trzeba będzie tylko zamówić nowe bilety, no i zapłacić. - Lot do Nevady jest droższy - nie ukrywa.
     Aneta pozdrawia oszukanych
     
SANIOK (podpisał umowę z JDJ, bo chciał, jak wszyscy, zarobić. Teraz już nie myśli o zarobku, chce, żeby mu się przynajmniej zwróciło, to co dotąd włożył). Rzuca mięsem.
- Ch... wie, ile będzie trzeba czekać na wylot.
     Aneta, studentka II roku z Gdańska, już nie czeka. Wydzwania do JDJ i mailuje do tych, którzy jeszcze mają nadzieję: Pozdrawiam wszystkich oszukanych. Chciała popracować w USA, choć słabo zna język (w JDJ zapewniali, że to nic nie szkodzi). Wpłaciła ponad 5.200 złotych, ale nie dostała wizy (nikt jej nie powiedział, że z konsulem trzeba rozmawiać po angielsku). Od trzech miesięcy dobija się w firmie Bachalskiego o zwrot choćby części wpłaconych pieniędzy.
     Janusz (czasami zagląda na forum JDJ), zapłacił, czeka na obiecaną pracę. Miał, tak jak Piotr, lecieć 1 maja na Florydę. Patrycja miała pracować w Ameryce od 15 maja, czeka. Kasia ma termin w lipcu do Tahoe, ale boi się, że nie wyleci, bo do Tahoe poleciało już dużo ludzi. Michał miał zacząć 2 czerwca w Wendy s w Knoxville, ale mija trzeci tydzień, wciąż jest w Polsce.
     Sprawdzam, ilu, tak jak on, czeka na wyjazd do pracy w Wendy s na North Shore Drive w Knoxville - Janek, Dominik, Kasia, Krystek... Nawołują się w internecie, liczą. - Będzie z 15 osób - sumują. Czy nie za dużo nas do jednego, zapyziałego Wendy s? - denerwują się, że pracy nie wystarczy. Marek chyba od razu zrezygnuje, spróbuje sam coś znaleźć, może na Florydzie. Beneq radzi, żeby Florydę sobie odpuścić. Kolega tam jest, narzeka. Dlatego Beneq chce jechać raczej w okolice Chicago.
     Ludziom zaczynają puszczać nerwy - znajdą pracę, nie znajdą. Na wschodzie, na zachodzie? Proszą, żeby im ktoś napisał, czy jest praca, czy jest mieszkanie?
     Dyrektor ds. produktu w JDJ rozumie to zdenerwowanie: - _Studenci chcieliby mieć wszystko poukładane, wystarczy, że część układanki nie pasuje, bo zmieni się na przykład pracodawca i zaczynają czuć się niepewnie. W tej sytuacji staramy się im pomóc.
     Chcecie? Macie
     
Wera mailuje do Polski: Chcecie prawdę? Macie prawdę! Jestem już w USA około 2 tygodni. Kiedy dotarłam na miejsce, warunki do mieszkania były okrutne - około 16 metrów kwadratowych, cztery duże łóżka piętrowe, stół i chyba cztery telewizory. Dziura w ścianie, która miała być chyba oknem, zapchana jakimiś tekturami.
     Trzy dni chodziła za pracodawcą, żeby dał jej obiecane zajęcie. W końcu zwiała stamtąd razem z koleżankami. O szczegółach nie chce wspominać. Zaznacza tylko: Było jeszcze wiele strasznych rzeczy, które zdecydowały, że daliśmy nogę od tego pracodawcy.
     Piszę do Wery, chcę wiedzieć, jakie to straszne rzeczy? I co teraz robi w USA?
     Cisza.
     Co się zaczyna, to się kończy
     
Karol, student z Torunia (JDJ obiecało mu pracę na stacji benzynowej przy aparacie do lodów - stawka 5,90 za godzinę), w ostatnią sobotę wyleciał w końcu do Stanów razem ze swoją dziewczyną, Anią (ona ma witać gości, stawka taka sama, jak przy lodach). Powalczyli trochę i JDJ oddało im pieniądze zdeponowane na bilet lotniczy - mogli sobie sami znaleźć dużo tańszy. Za lot z Warszawy do Atlanty zapłacili po 2.480 złotych - a JDJ chciało ich wysłać za ponad 4 tysiące. Tylko pech, że przewoźnik zgubił gdzieś ich bagaże. Ale nie przejmują się, zadzwonili do domu, że są już na miejscu i jest pięknie - góry, pola golfowe, baseny, stadnina koni. Mieszkają w domku, gospodarze bardzo mili. A praca? Szczegółów jeszcze nie znają.
     -
Ale chyba wszystko się ułoży - mówi z nadzieją tato Karola. - Trzeba wierzyć, że jak coś źle się zaczyna, to dobrze się kończy. **
     P.S. Imiona trojga z wymienionych studentów zostały zmienione
     [email protected]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska