Spis treści
„SIMONA KOSSAK” RECENZJA
Odrzucona przez najbliższych
Niechciana, nielubiana - te dwa słowa, chyba najlepiej opisują podejście rodziny do Simony Kossak. Nie dość, że miała być synem, którego oczekiwali rodzice, to jeszcze uważano ją za brzydszą od starszej siostry Glorii i przede wszystkim - kompletnie nie uzdolnioną. Odrzucona przez najbliższych wybrała przyrodę. Chociaż to też nie było takie oczywiste, bo tuż po maturze zapragnęła zostać aktorką, jednak Państwowa Wyższa Szkoła Teatralna jej nie chciała. Może i dobrze, bo dzięki temu Simona Kossak wybrała inną ścieżkę zawodową i została naukowczynią i profesorem nauk leśnych.

Przehandlowane dziewictwo
W filmie Adriana Panka Simonę Kossak poznajemy w momencie, gdy kończy studia. Broni pracę magisterską i chce zacząć żyć po swojemu. W domu rodzinnym nie ma czego szukać; w końcu to właśnie bliscy... przehandlowali jej dziewictwo za karton wódki. Spokój oraz ukojenie znajduje w lesie; wyjeżdża do Puszczy Białowieskiej, gdzie zajmuje się badaniami nad sarnami. I poznaje miłość swojego życia, co staje się właściwie najistotniejszym wątkiem filmu Panka. Czy był to dobry ruch? Nie do końca.
Wyborna Sandra Drzymalska
Dzięki temu filmowi Simona Kossak ma szansę na drugie życie. Zyskała twarz wybornej Sandry Drzymalskiej, która na ekranie jest bezbłędna. Jej bohaterkę kupuje się całkowicie. Adrian Panek historię Simony postanowił przedstawić na podstawie konfliktu z całym światem - z mężczyznami oraz rodziną. Ci pierwsi korzystają z jej naiwności oraz łatwowierności, natomiast familia poniża na każdym kroku. W tej sytuacji najwierniejsze dla Simony są zwierzęta, których wątek mógłby mocniej wybrzmieć w filmie. Owszem, pojawiają się, czasem nawet gęsto, co obrazują słabe efekty specjalne, ale brakuje w tym wszystkim jakiejś głębszej relacji między Simoną a fauną i florą.
Z władzą nie wygrasz
Patrząc na „Simonę Kossak” łatwo zauważyć podobieństwa do innej filmowej biografii, która prezentowała była na 49. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, czyli obrazu „Kulej. Dwie strony medalu”. Oczywiście, to postacie z dwóch przeciwnych biegunów, ale jednocześnie obydwa filmy są obrazem Polski Ludowej, gdzie władza w łatwy sposób mogła zgnoić jednostkę i osiągnąć swój cel. Przesłanie, jakie płynie z „Simony Kossak” jest wręcz bardziej pesymistyczne niż to z „Kuleja” - nawet jeżeli wygrasz z władzą bitwę, to przegrasz wojnę.
Warto obejrzeć „Simonę Kossak”?
„Simonę Kossak” bardzo dobrze się ogląda. Ładne zdjęcia, dobrze napisane dialogi, w których nie brakuje humoru, a do tego świetna Sandra Drzymalska. Ten film potrafi zachwycać szczegółami; ot chociażby wątek Gucwińskich, przy którym trudno się nie uśmiechnąć. Szkoda tylko, że w „Simonie Kossak” trochę zabrakło... samej Simony Kossak. Mimo wszystko, warto sięgnąć po tę produkcję, żeby chociaż w minimalnym stopniu zapoznać się z Simoną i jej historią.
6/10
Krzysztof Połaski
„Simona Kossak” [RECENZJA]. Niechciana, nielubiana. Oceniamy...
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź TeleMagazyn.pl codziennie. Obserwuj TeleMagazyn.pl
