Toruński PZW wygrał konkursy na kilka prestiżowych akwenów wodnych, między innymi Wisła 3 (od Górska do mostu w Świeciu) i Wisła 4 (od Świecia za Grudziądz), a także na najbardziej atrakcyjny odcinek Drwęcy.
W konkursie ofert bierze się pod uwagę kilka czynników, do najważniejszych należy kwota za dzierżawę, a także optymalny dla wód plan zarybiania.
PZW wygrał zdecydowanie i zgodnie z podpisaną umową zaczął wpuszczać do Wisły i Drwęcy narybek troci i łososia. Problem w tym, że wody przejęte przez torunian objęte są programem "Zarybianie polskich obszarów morskich" koordynowanym przez Instytut Rybactwa Śródlądowego, na które idą spore dotacje z budżetu. Tylko w bieżącym roku Instytut otrzymał 4,7 miliona zł, a w przyszłym kwota ta wzrośnie do 5,5 miliona.
- Ryby wpuszczane były do wszystkich rzek pomorskich, ale najwięcej do Drwęcy, bo w tym miejscu uzyskujemy najlepsze wyniki, co wiemy dzięki znakowaniu ryb - mówi prof. Ryszard Bartel, odpowiedzialny za realizacje programu w IRS.
PZW wziął udział w programie wpuszczając do rzek narybek finansowany przez IRS, ale przedstawił go jednocześnie jako realizację swoich zobowiązań wobec Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej. Tymczasem Minister Rolnictwa i Rozwoju wsi jasno precyzuje, że zarybienia z państwowej kasy nie wolno traktować jako inwestycji wynikającej z umowy.
Najprawdopodobniej wędkarze, którzy całymi autokarami pojawiają się w okolicach Lubicza po pierwszym stycznia, będą wykupywali pozwolenia bezpośrednio od RZGW w Gdańsku.
Nie ma pewności, czy ważne są dotychczasowe pozwolenia wystawiane przez PZW.
Więcej na ten temat znajdziecie w czwartkowym papierowym wydaniu "Gazety Pomorskiej"...