Zgodnie z obowiązującymi wytycznymi każdy, kto wraca do Polski z zagranicznego pobytu, musi spędzić kolejne dni w kwarantannie. W tym gronie są więc nasi skoczkowie, a także cały sztab szkoleniowy. W ostatnich dniach w mediach społecznościowych zdjęcia z pobytu w domu wklejali m.in. Adam Małysz i Maciej Kot.
Jak trenują żużlowcy, gdy nie mogą wyjechać na tor? Kluby ma...
W rozmowie z Weszło FM o swojej kwarantannie opowiedział także Dawid Kubacki. Skoczek zapewnił, że stosuje się do zaleceń, ale zarazem przyznał, że nikt nie sprawdza, czy rzeczywiście siedzi w domu. Teoretycznie nasi zawodnicy, choć wrócili z zagranicznych startów, mogliby więc opuścić miejsce zamieszkania i nie wyszłoby to na jaw.
- Dostaliśmy zalecenia, co mamy robić i czego unikać. Wiadomo, że z lotniska musieliśmy się dostać do domu. Żeby nie narażać rodziców i sióstr do domu rodzinnego się nie wybrałem, tylko pojechałem bezpośrednio do Zakopanego. Jak wracaliśmy ludzie przewijali się pod blokiem, ale nikt nie przychodził się witać. Nawet jak ktoś tu był, zachowywaliśmy 5 metrów separacji. Siedzimy w mieszkaniu z żoną. Z tego co wiem, nie mamy ścisłego zakazu opuszczania mieszkania. Nie ma nas w nadzorowanych przymusowych kwarantannach. Nie opuszczam jednak domu, jeśli nie muszę - powiedział Kubacki.
W zakończonym sezonie polski skoczek po raz pierwszy w karierze wygrał Turniej Czterech Skoczni.
