https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Śladami majora

Tekst i fot. Maria Eichler
Przed Borzyszkowami był przystanek w  Bytowie. Chojniczanie obejrzeli zbiory w  Muzeum Zachodnio-Kaszubskim i z  przyjemnością chodzili po krzyżackim zamku.
Przed Borzyszkowami był przystanek w Bytowie. Chojniczanie obejrzeli zbiory w Muzeum Zachodnio-Kaszubskim i z przyjemnością chodzili po krzyżackim zamku.
Członkowie Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego z Chojnic brali udział w ostatni dzień maja w uroczystościach związanych z 60. rocznicą tragicznej śmierci Józefa Gierszewskiego, pseudonim "Ryś", które odbyły się w Borzyszkowach.

     Józef Gierszewski był jednym z dowódców "Gryfa Pomorskiego", w 1942 r. został komendantem naczelnym z pełnomocnictwami działania na powiaty chojnicki, kościerski, starogardzki. W 1943 r. w niejasnych okolicznościach zwolniony z tej funkcji, został zastrzelony przez swoich. Po wojnie oczyszczono go z zarzutu zdrady.
     Klasa ze sztandarem
     
Pamięć o bohaterze mieszkańcy Borzyszków przechowują od dawna. Miejscowa szkoła, dziś nieczynna, ma pamiątkową tablicę na jego cześć. Starannie jest pielęgnowany grób znajdujący się na przykościelnym cmentarzu. Na uroczystości zjechały delegacje zrzeszeńców z różnych stron Kaszub, nie zabrakło na nich także młodych ludzi z klasy wojskowej w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych nr 1 w Chojnicach, która nosi imię "Gryfa Pomorskiego".
     Rozdrapywane rany
     
Po mszy przy grobie "Rysia" jeden z organizatorów uroczystości Andrzej Lemańczyk najpierw przypomniał dzieje reaktywowanego przed 20. laty ZK-P w Lipnicy, potem wspominał o tym, co zrobiono dla upamiętnienia wielkich ludzi regionu. - To najsmutniejsze karty naszej historii - mówił prof. Józef Borzyszkowski. - Do dziś niewyjaśnione. Szkoda, że wciąż jeszcze dawne rany są rozdrapywane, a zacni ludzie Kaszub obrzucani błotem, nawet w katolickich gazetach.
     Kaszubska gościna
     
W podobnym duchu zabierali głos senatorowie Gerard Czaja i Kazimierz Kleina. Po oficjalnych przemowach na boisku można było posłuchać orkiestry z Kościerzyny, potem była gościna w remizie. - Nikt nie wyjedzie od nas głodny - zapewniali gospodarze. I rzeczywiście, stoły uginały się od pyszności.
     

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska