Teren po dawnej Wschodniej Pierzei w Bydgoszczy (od spichrzy do Starego Rynku) jest już prawie przebadany przez archeologów. Został tylko fragment - ten, na którym dziś stoi, przy ul. Mostowej, koszmarek zwany Kaskadą.
Zostało jeszcze serce...
Wschodnia Pierzeja, która powstała na przełomie XVIII - XIX wieku, została zburzona na początku II Wojny Światowej. Ponoć Niemcy usunęli ją z drogi, żeby bez przeszkód wjeżdżać czołgami na Stary Rynek, bo urządzili sobie z Mostowej plac defilad. Teraz staje tam okazały budynek a pierzeja będzie odtworzona. Skorzystała i bydgoska archeologia.Badania, konieczne przed rozpoczęciem każdej inwestycji w centrum miasta, doprowadziły archeologów aż do średniowiecza, do czasów powstania Bydgoszczy.
- Nietknięte przez nas zostało jeszcze tylko jego serce, czyli Stary Rynek - mówi Wojciech Siwiak, archeolog z Pracowni Archeologiczno - Konserwatorskiej w Bydgoszczy.
Bezcenne ślady
Miasto liczyło wówczas kilkuset mieszkańców. I oni gubili przedmioty, jak my dziś. - Dużo ich zgub odkryliśmy. Teraz trwa ich inwentaryzacja: tysiące fragmentów ceramiki, ok. trzystu wyrobów metalowych: kłódek, noży, haków; militariów; skór. Czasem wyobrażam sobie rozżalenie średniowiecznego bydgoszczanina, który zgubił cenną wtedy monetę. Dziś mam ją w ręku, wręcz bezcenną - śmieje się Siwiak.
Jest i kilkunaście sprzączek. - Wyglądają jak dzisiejsze. Jedne kanciaste, inne owalne, do spodni i kilka do butów - opowiada Siwiak. - To bardzo ciekawe, bo związane ze strojem.
Skór też znaleziono dużo. - W jednym miejscu - uściśla archeolog. - Dlatego uważam, że nie były to zguby; raczej, że kiedyś znajdował się tam jakiś warsztat. Ktoś produkował tu albo naprawiał skórzane wyroby. Wśród nich trafił się jeden, prawdopodobnie oddany do naprawy, bo nie miejscowy. To relikwiarz, a może pochwa z odciśniętym orłem w herbie.
Inaczej niż w starych planach
Zadziwiają zachowane konstrukcje: podłoga na podłodze; im głębiej usytuowane, tym starsze. Ściany podobnie - belka na belce, umocowane w potężnych, narożnych filarach. - Było nawet widać miejsce mocowania drzwi - podkreśla Siwiak.
Odkryto jeszcze studnię średniowieczną zbudowaną z drewnianych dranic oraz śmietnik przydomowy, a w nim butelki i fajki osiemnastowieczne, wyprodukowane w pruskich manufakturach. Studnia stała na dziedzińcu. W średniowieczu było wokół niego pięć działek.
- Co ciekawe, ich przebieg nie zgadza się z ówczesnym planem miasta (plan Greth'a z 1774 r. - przyp. red.) - zauważa Siwiak. - Działki były w nim ukośne. Tymczasem badania fundamentów temu zaprzeczają.
To trzeba zachować
Szczególny dla tych wykopalisk był Dzień Otwarty. Archeolodzy urządzili go pod koniec badań. Z okazji zerknięcia w przeszłość skorzystało kilka tysięcy ludzi. Nie tylko mieszkańców Bydgoszczy. - Też Włocławka, Torunia - wylicza Siwiak. - Byli zaskoczeni, że mamy w Bydgoszczy tak stare zabytki.
Podobnie Niemcy, Amerykanie i inni obcokrajowcy, którzy widzieli znalezisko. - Wszyscy obserwatorzy, niezależnie od pochodzenia, pytali: jak to możliwe, że żadna z konstrukcji nie będzie zachowana? Szokiem była dla nich informacja, że niebawem zastąpi je fundament pod nowy budynek - opowiada Siwiak. - Jest jednak pomysł, żeby znalezione przedmioty zostały w tym miejscu jako ekspozycja w kawiarni, która tu powstanie.
