https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Śledczy chcą umorzenia sprawy internetowej oszustki Joanny G.

Maciej Czerniak
Joanna G. miała w sieci kilka profilów. Dwóm internautkom te jej „tożsamości” wydały się podejrzane. Zgłosiły sprawę policji.
Joanna G. miała w sieci kilka profilów. Dwóm internautkom te jej „tożsamości” wydały się podejrzane. Zgłosiły sprawę policji. Facebook.com
Do sądu w Toruniu wpłynął wniosek o umorzenie postępowania w sprawie kobiety, która wyłudzała pieniądze „na raka”.

Prokurator skierował sprawę do sądu, wnosząc o warunkowe umorzenie sprawy Joanny G. - mówi prok. Judyta Głowacka, szef Prokuratury Rejonowej Toruń Centrum-Zachód. - Według prokuratora, czyny, które popełniła G., były wypadkami mniejszej wagi. Wcześniej kobieta nie była karana.

Jeśli sąd przychyli się do wniosku śledczych, Joanna G. (podająca się w internecie również za „Aldonę G.” lub „Dunię”) nie poniesie kary za swoje zachowanie.

Przeczytaj także: Torunianka udawała, że ma raka. Naciągała na pieniądze!

Przypomnijmy, że sprawa wyszła na jaw w listopadzie ubiegłego roku. Facebookowym profilem „Aldony G.”, na którym kobieta prosiła o wpłaty pieniędzy na leczenie przez nią ciężkiej choroby nowotworowej, zainteresowały się dwie internautki. Na zdjęciach, które zamieszczała w sieci, widać było G. z fantazyjną fryzurą. Poniżej zamieściła fotografie z włosami „na jeżyka”. I ani słowa o chorobie. - Dałyśmy jej ultimatum - albo się przyzna, albo informujemy policję - mówi mieszkanka Torunia, która chce pozostać anonimowa.

„Obudziłam się z bólem głowy. Pobudka była o 4.15. Porażka... Idę dzisiaj na badania. Trzymajcie kciuki, kochani”.

To jeden z ostatnich wpisów Aldony G. na portalu FB, gdzie prosiła o wpłacanie pieniędzy ze względu na ciężką chorobę, którą rzekomo przechodzi.

27 lipca ubiegłego roku zamieściła zdjęcie rąk z założonymi wenflonami. Podpisała je: „w szpitalu. Jak leżałam na onkologi-ginekologi” (pisownia oryginalna). Na swoim profilu wklejała przetłumaczony m.in. na niemiecki, angielski, arabski, niderlandzki i czeski tekst, prośbę o pomoc.

W odruchu serca wysyłano Aldonie paczki. Jak ustaliliśmy, jeden z darczyńców miał przysłać z zagranicy lek wspierający terapię. Joanna, mieszkanka Torunia: - Zrobiłam zakupy za 100 zł, jak wielu innych.

Do apelu Aldony przyłączyła się jej siostra, Ewa M. Na FB napisała: „Kochani, proszę was o pomoc dla mojej siostrzyczki (...) potrzebna każda złotówka na leczenie. Parę tygodni temu okazało się, że jest rak szyjki macicy. Chemia daje w kość, strasznie się męczy. Błagam was, pomóżmy mojej niuni... A są 3 wspaniałe córeczki”.

W listopadzie ubiegłego roku Aldona napisała w sieci: „Nie wiem, co mnie pokierowało do tak głupiego czynu. (...) Jestem jak marnotrawny syn”.

Dlaczego wymyśliła chorobę? W odpowiedzi na nasze pytania pozostawione w skrzynce głosowej przyszedł SMS o treści: „Nie będę udzielać żadnej informacji. Nie mam siły na to”.

Śledczy informują, że torunianka zdążyła od ludzi dobrej woli wyłudzić niewiele ponad 400 zł.

Prognoza pogody:

(źródło: TVN Meteo/x-news)

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska