Do próby podpalenia doszło 25 czerwca w Kruszynku (gmina Włocławek). Jak to się stało, że w gospodarstwie Krzysztofa Ż. pojawił się dym? Od początku sprawa była jasna - to była próba podpalenia zabudowań gospodarczych wraz z garażem. I od razu było wiadomo, kto próbował puścić gospodarstwo w Kruszynku z dymem.
Przeczytaj także: We Włocławku podpalił budynek. Już jest w rękach policji
Podpalacz dobrze znany
Podpalacza zauważyła bowiem córka właściciela gospodarstwa. Przez okno zobaczyła najpierw, że podkłada drewno pod budynek gospodarczy z garażem, a potem dym. I zainteresowała się tym, co się dzieje w obejściu. Rozpoznała też mieszkającego w pobliskiej wsi Tomasza K. Zdążyła go nawet zapytać, dlaczego to zrobił. W odpowiedzi usłyszała: - Porwaliście dziecko.
Ogień dalej nie rozprzestrzenił się
Krzysztof Ż. natychmiast wezwał policję i straż pożarną. I zaczął gasić ogień. Na szczęście, pożar nie rozprzestrzenił się zbytnio. Ogień został szybko ugaszony i nie spowodował dużych strat. Powołany w sprawie biegły z zakresu pożarnictwa, w sporządzonej opinii stwierdził, że Tomasz K. sprowadził bezpośrednie niebezpieczeństwo. I o to został oskarżony przez Prokuraturę Rejonową we Włocławku. Grozi mu za to do ośmiu lat więzienia.
Areszt przed sądem
Tomasz K. przyznał się do próby podpalenia. - Tłumaczył, że był zdenerwowany z powodu porwania dziecka - mówi prokurator Waldemar Kwiatkowski, zastępca prokuratora rejonowego we Włocławku. Ale porwanie dziecka było tylko urojeniem.
Tomasz K. był badany psychiatrycznie. Biegli nie stwierdzili u niego choroby psychicznej, ale zespół uzależnienia od alkoholu. Mężczyzna został tymczasowo aresztowany. I w areszcie czeka na rozpoczęcie rozprawy.
Sprawa podpalenia nie jest jedyną, w którą zamieszany był Tomasz K.
Czytaj e-wydanie »