W Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy 17 października miał być wysłuchany biegły w dziedzinie rekonstrukcji wypadków drogowych. Jego opinia jest kluczowa dla wyjaśnienia okoliczności śmiertelnego zdarzenia z roku 2021. Decyzją sądu jednak wyznaczono nowy termin rozprawy na 19 grudnia.
Postępowanie pierwotnie miało się zakończyć w sierpniu, ale sąd zdecydował, że konieczne jest uzupełnienie materiału dowodowego.
Pierwszy wyrok: Dwóch winnych
Do wypadku doszło na rondzie Inowrocławskim. Licząca 12 lat Wiktoria zmarła, a ranny został 83-letni Marian K. Oskarżeni to Ryszard M. i Roman S., kierowcy, którzy uczestniczyli w zdarzeniu. Pierwszy wyrok w tej sprawie zapadł w lutym 2023 roku. Obaj oskarżeni otrzymali identyczne kary: rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata, roczny okres zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych. Muszą też zapłacić nawiązki na rzecz poszkodowanych. W wypadku Mariana K. jest to po 2 tys. zł od każdego ze skazanych. Rodzicom zmarłej Wiktorii M. i S. mieli wpłacić po 10 tys. zł.
Ze wstępnych ustaleń policjantów wynikało, iż kierujący seatem leonem Ryszard M., wykonując niewłaściwie manewr zmiany kierunku jazdy, doprowadził do zderzenia z kierującym vw passatem Romanem S. W tej sytuacji - jak podkreślali śledczy Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Południe - nastąpiła bowiem kumulacja zbiegów okoliczności. Najpierw niezgodny z przepisami manewr wykonał kierowca seata, potem kierowca volkswagena na tyle pechowo zboczył z kierunku jazdy, że uderzył w słup sygnalizacji. To przewracający się słup uderzył w nastolatkę i to w wyniku tego uderzenia zginęła.
Brakujące dowody?
Prokuratura żądała wobec Ryszarda M. 4 lat więzienia, a dla Romana S. roku więzienia w zawieszeniu. Z kolei adw. Janusz Kanarek, broniący Ryszarda M., wnosił o ewentualne uznanie jego klienta winnym wykroczenia drogowego. Powołał się przy tym m.in. na orzeczenie Sądu Najwyższego. Dotyczyło ono sytuacji, w której ranna w wypadku piesza trafiła do szpitala, gdzie nie udzielono jej pomocy, w wyniku czego zmarła. Adwokat argumentował, że w tej sprawie podobnie, jego klient nie może ponosić pełnej odpowiedzialności za śmierć 12-latki.
Natomiast mec. Paprocki zwracał uwagę, że Roman S., w którego samochód uderzył inny pojazd, miał zaledwie 1,42 sekundy na reakcję. Wnosił o uniewinnienie S.
W mowie końcowej procesu mec. Tymoteusz Paprocki zaznaczał, iż w jego opinii sąd w pierwszej instancji zaniechał dopuszczenia dowodów, które mogły zaważyć na późniejszym wyroku.
- Nie zbadano podwozia pojazdu mojego mandanta po tym, kiedy auto uderzyło w krawężnik. Nie zbadano, jak uszkodzenia wpłynęły na zachowanie auta - mówił adw. Paprocki dodając, iż jeden z biegłych wskazał, iż nie badał stanu technicznego samochodu w poszczególnych fazach wypadku, co było możliwe dzięki informacjom z komputera w pojeździe. - Biegły też nie powołał się na źródła, z jakich korzystał.
Roman S. w swoim wystąpieniu przed sądem z kolei prosił o to, by sąd uwzględnił, iż zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych (wydany postanowieniem z lutego 2023 roku) praktycznie blokuje mu możliwość wykonywania pracy w charakterze motorniczego, którą wykonywał przez 40 lat.
