- Katastrofa smoleńska mogła poprawić relacje polsko-rosyjskie?
- Mogła, pytanie: w jakim okresie? Żałoba narodowa, jak każda, także prywatna żałoba, ma swoją dynamikę. Z badań CBOS-u wynika, że w początkowym okresie, kiedy media emocjonalnie informowały o katastrofie i jej następstwach, byliśmy pełni nadziei na zmianę stosunków między Polakami a Rosjanami. Wskaźnik sympatii do Rosjan wzrósł zauważalnie w maju 2010 roku, prawie połowa z nas uważała wtedy, że tragedia pod Smoleńskiem poprawi relacje polsko-rosyjskie. Taka nadzieja towarzyszyła nie tylko zwykłym obywatelom, ale także politykom, duchownym biorącym udział w pogrzebach ofiar. Później emocje się wyciszały, a po raporcie rosyjskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego nastąpiło wyraźne odchylenie w stronę antypatii i nieufności. Na początku lat 90. z niechęcią odnosiliśmy się do Rosjan. Nie mieliśmy specjalnych powodów do sympatii wobec nich, za to chętnie utr - walaliśmy szereg stereotypów. Ceniliśmy wyżej inne narody, zwłaszcza Czechów. Przez lata niechęć jednak zanikała, tak że dziś wskaźnik sympatii i antypatii wobec Rosjan prawie się równoważą.
Przeczytaj także:Smoleńsk - trzecia rocznica dezinformacji
- Gest obejmowania się Tuska z Putinem nie zapowiadał otwartości w prowadzeniu śledztwa?
- Wywołał on najróżniejsze komentarze. Nawet dziennikarze będący w Smoleńsku inaczej go zapamiętali. Jedni mówią, że trwał on kilka sekund, inni - że nawet pół minuty. Ktoś twierdzi, że Putin nie tylko obejmował Tuska, ale i coś mu powiedział, inny dziennikarz mówił tylko o geście. Jeden z reporterów pisał o wyrazie współczucia przyjętym i odwzajemnionym przez Tuska, a kolejny twierdził, że gest wprawił Tuska w zakłopotanie. Pomijam interpretacje ludzi, którzy widzieli w zachowaniu premierów dowód spisku i zdrady. Czy to był gest wystudiowany i zaprojektowany przez doradców Putina, czy jednak spontaniczny? Podnoszenie z kolan, obejmowanie było wzruszające, samo klękanie wynika z tradycji katolickiej, ale politycy są przecież świadomi mowy ciała i wiedzą, jaką rolę odgrywa ona w komunikowaniu masowym i politycznym. Także prasa zagraniczna oceniła ten gest pozytywnie. To miała być zapowiedź zmiany na lepsze.
- Może teorie spiskowe o sztucznej mgle, rozpylonym helu czy wybuchach spowodowały, że Rosjanie nabrali podejrzeń?
- Moskiewscy medioznawcy prezentowali swoje ustalenia w 2011 roku na konferencji: "Media wobec śmierci". Analizowali doniesienia mediów rosyjskich oraz przeprowadzali ankiety wśród rosyjskich dziennikarzy. Żałoba narodowa wywarła wielkie wrażenie na rosyjskich mediach. Z badań wynika, że rosyjscy dziennikarze starali się zachowywać przyzwoicie. Pokazywali Smoleńsk przez pryzmat powagi i współczucia. Unikali sensacyjnego sposobu prezentowania tej tragedii. Czy później śledzili spiskowe doniesienia z Polski? Nasze media cytują moskiewską prasę, stąd można wnioskować, że Rosjanom teorie spiskowe nie w smak.
- Gdyby w raporcie strony rosyjskiej znalazł się zapis, że Rosjanie w części przyznają się do winy, to patrzylibyśmy inaczej na tę katastrofę?
- Pomogłoby to przełamać stereotypowe postrzeganie Rosji jako "imperium zła". Przyznanie się w części do odpowiedzialności za katastrofę mogłoby unieważnić - oczywiście do pewnego stopnia - uprzedzenia i być może mniejsza liczba Polaków podejrzewałaby, że w Smoleńsku doszło do zamachu. Dziś uważa tak ok. jednej trzeciej badanych.
Czytaj e-wydanie »