- To dobry chłopak, chociaż pił. Teraz ma zmarnowane całe życie, bo bronił osoby, która na to nie zasługiwała - mówią o 17-letnim Karolu mieszkańcy kamienicy przy ulicy Ugory w Bydgoszczy.
W niedzielę przed godziną 20 policjantom zgłoszono awanturę w melinie na osiedlu Szwederowo.
- Do mieszkania 61-letniej kobiety przyszedł 17-letni sąsiad, który wdał się w kłótnię z 59-letnim konkubentem kobiety. Podczas awantury 17-latek pobił mężczyznę i kilkakrotnie uderzył nożem w okolice twarzy i głowy. W tym czasie przerażona właścicielka wybiegła z mieszkania, zamykając w nim sprawcę - mówi Ewa Przybylińska, rzecznik Komendy Miejskiej Policji.
Mundurowi informują, że podejrzany o zabójstwo miał blisko 3 promile alkoholu w wydychanym powietrzu. Wczoraj nie przedstawiono mu zarzutów, bo trzeźwiał.
Mieszkańcy kamienicy i brat 17-letniego Karola tłumaczą, że chłopak zabił, bo bronił 61-letniej pani Ewy przed jej konkubentem - Zenonem.
- Codziennie dochodziło do awantur. Pili razem. Zenek ją regularnie bił. Nawet za nią siedział, bo podciął jej gardło nożem. Kilkanaście razy łamał jej nos, nogi i ręce.
Dwa tygodnie temu chciał ją wyrzucić za okno. A Karol zawsze jak wzywała pomocy, to biegł ją bronić. Gdyby nie on, to już by dawno nie żyła - opowiada brat Karola.
Policja była stałym gościem w mieszkaniu pary ze Szwederowa.
- Przynajmniej trzy razy w tygodniu wywozili Zenka do izby wytrzeźwień. A pani Ewa ciągle go wpuszczała do mieszkania i pozwalała się maltretować - twierdzą sąsiedzi.
Bydgoszczaninowi zostanie prawdopodobnie postawiony zarzut zabójstwa. Za popełnienie zbrodni grozi od 8 do 25 lat pozbawienia wolności lub dożywocie.