W sobotę w końcu poznaliśmy się osobiście. Już pięć minut po godzinie dziesiątej, o której zaczynaliśmy dyżur, w naszej redakcji zrobiło się tłoczno. Nasi Goście mogli porozmawiać z Jarosławem Paraluszem, rzecznikiem straży miejskiej, oraz z Ewą Kowalką, która udzielała porad prawnych.
Co nas najbardziej zaskoczyło? Państwa zainteresowanie naszą pracą. Atmosfera sprzyjała swobodnej wymianie zdań, a my z chęcią opowiadaliśmy o naszej pracy, bo naprawdę lubimy to, co robimy. Nasi goście dowiedzieli się dlaczego tak ważne jest, by artykuł ilustrować zdjęciem. Dlaczego? Bo z przeprowadzonych badań wynika, że większość osób po kupieniu gazety najpierw spogląda na zdjęcie. Zapoznaliśmy też naszych gości z fachowym słownictwem, takim jak lead czy łamanie gazety.
Pokazaliśmy program w którym tworzymy gazetę, wytłumaczyliśmy czym się kierujemy wybierając akurat takie tematy. Tego dnia każdy mógł być redaktorem, nasz fotoreporter robił zdjęcia, które już po kilku minutach widniały w komputerze na pierwszej stronie "Pomorskiej“.
Zainteresowaniem cieszyła się też słynna, jak się okazało, kanapa z sobotnich rozmów kanapowych. Chwaliliśmy się naszą redakcją w której kiedyś mieściła się fabryka pierników. A Państwo mieli mnóstwo pytań.
- A macie w komputerach fajne gry? - dopytywała się Dominika Szulc (9 lat).
- Kto się zajmuje MZK? - pytał brat Dominiki, Mateusz. - Bo ja się interesuje MZK, poznałem już rzecznika prasowego MZK, zbieram wszystkie informacje. Piszcie o tym więcej.
Mateusz interesuje się tez żużlem, wiec miał okazję porozmawiać z naszymi dziennikarzami z działu sportowego.
Wiesław Pietruszycki przyszedł nam powiedzieć, co chętnie u nas czyta. Marta Korolko, pracująca w jednej z toruńskich firm, chciała poznać tajniki naszej pracy.
- Nie myślę o zmianie pracy ale zawsze byłam ciekawa jak wygląda wasz dzień w redakcji - mówiła Marta. - Dlatego skorzystałam z okazji i przyszłam. Musze przyznać, że z wielu rzeczy nie zdawałam sobie sprawy. Drzwi otwarte to fajny po
Nie wszyscy wiedzieli, że dziennie powstaje aż kilkanaście wydań lokalnych "Pomorskiej“, że czasami jak wydarzy się coś ważnego wieczorem, musimy szybko "przebudowywać“ gotową już stronę i zaczynać od początku.
- A jak pozyskujecie informacje - chciała wiedzieć Agata Rybacka. - Ile macie czasu na sprawdzenie jej prawdziwości?
Dzięki tej wizycie wiemy, co naszych Czytelników najbardziej interesuje.
- Lubię zapowiedzi wszelkich wydarzeń i imprez, które się odbywają w Toruniu, a także bezpłatnych badań lekarskich - zastrzegł Jan Mazur. - I wszelkie interwencja jakie podejmuje "Pomorska“, bo wtedy wiem, że to gazeta dla ludzi.
Kilkoro dzieci po wizycie w naszej redakcji zapewniało, że wróci do nas za kilka lat, by u nas pracować. Dorośli, którym zdradzaliśmy tajniki pracy mieli trochę inne podejście.
- Człowiek nie zdaje sobie sprawy, jak wygląda praca w gazecie "od kuchni“ - przyznała Agata Rybacka. - Teraz kupując rano gazetę będę zupełnie inaczej o niej myślała.
Nasi goście odwiedzili się czym jest "kaczka dziennikarska“. Wytłumaczyliśmy, że "literówki“ (które się niestety czasem zdarzają) biorą się z barku czasu, bo najważniejsze jest dla nas, by dotarła do Państwa świeża informacja.
Na pamiątkę nasi Goście otrzymali zestaw pocztówek ilustrujących dawny Toruń i koszulki. Mamy nadzieję, że nie tylko dla nas to spotkanie było ogromną frajdą.
Sobota przyjaciół
Sybilla Walczyk

Agata Rybacka przyszła do redakcji z córką Anitą
Za nami pierwsze w historii drzwi otwarte w naszej redakcji przy ul. Św. Jakuba 13. Wszyscy tego dnia się czegoś nauczyliśmy. Nasi Czytelnicy dowiedzieli się jak powstaje gazeta, zdradziliśmy też redakcyjne sekrety. My dowiedzieliśmy się co najchętniej Państwo czytają i nad czym musimy popracować.