W piątek na miejscu pożaru spotkali się przedstawiciele służb, które były tam trzy tygodnie temu.
Po pożarze mieszkania, które płonęło na początku miesiąca w centrum Kielc, na pogorzelisku znaleziono jedno ciało, choć były dwa. Drugie leżało tu przez ponad trzy tygodnie. Znaleziono je dopiero w piątek.
Przeczytaj również: Pożar przy ul. Pomorskiej w Bydgoszczy. Dwie osoby nie żyją [szczegóły, zdjęcia]
Pożar wybuchł na parterze kamienicy przy ulicy Bodzentyńskiej nocą z 4 na 5 października. W jednym z pomieszczeń strażacy znaleźli częściowo zwęglone zwłoki 56-letniego mężczyzny. Ustalono, że przyczyną pożaru mogło być zaprószenie ognia. Jak informowali policjanci 56-latek mieszkał w bardzo skromnych warunkach.
W mieszkaniu nie było prądu ani gazu, a mężczyzna miał być z niego eksmitowany. Po przeprowadzeniu wstępnych oględzin mieszkania, inspektor nadzoru budowlanego zadecydował, że lokal nie nadaje się do zamieszkania, a budynek grozi zawaleniem.
MUSIAŁ WPAŚĆ DO WNĘKI
- Już w dzień po pożarze mówiłam policjantom i strażakom, że w mieszkaniu może być ciało drugiego mężczyzny - twierdzi córka 56-latka, który zginął w płomieniach. Kobieta odwiedziła w piątek redakcję "Echa Dnia".
- Podejrzewaliśmy, że mógł zginąć także 23-latek, który czasem przychodził do mojego ojca, żeby mu pomóc. Przynosił mu drewno na opał i wodę. Czasem zostawał nawet na noc. Podejrzewałam, że mógł wpaść do wnęki za łóżkiem. Wiem o niej, bo sama jak nocowałam u ojca, często do niej wpadałam - dodaje kielczanka.
15 października, to jest w dziesięć dni po pożarze, prokuratura podjęła decyzję o przeprowadzeniu w mieszkaniu kolejnych oględzin. Śledczy chcieli szukać dodatkowych śladów, bo:
- W czasie sekcji zwłok mężczyzny znalezionego w spalonym mieszkaniu okazało się, że człowiek ma obrażenia wskazujące na pobicie - wyjaśnia prokurator Sławomir Mielniczuk, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Kielcach. - Jednak 15 października nie można było wejść do spalonego budynku, bo nie było zgody inspektora nadzoru budowlanego - informuje.
Przeczytaj: Pożar w Chmielnikach, doszczętnie spłonęło 21 samochodów [zobacz zdjęcia internautów]
Powtórne oględziny zostały przeprowadzone dopiero w piątek. Potwierdziły przypuszczenia, że mógł zginąć ktoś jeszcze.
- Podczas powtórnych oględzin miejsca przeprowadzonych na zlecenie prokuratury, policjanci w drugim pokoju znaleźli zwłoki mężczyzny w średnim wieku. Ciało było częściowo zwęglone - opowiada Zbigniew Pedrycz, rzecznik prasowy świętokrzyskiej policji.
"ZROBILI CO MOGLI"
Jak to się stało, że w dzień po pożarze nie znaleziono drugiego ciała? Robert Sabat, zastępca komendanta straży pożarnej w Kielcach informuje, że strażacy zrobili wszystko, co mogli:
- Ratownicy sprawdzali pogorzelisko, ale ze względu na noc i odparowujące spalone elementy wyposażenia mieszkania, widoczność w pomieszczeniach była bardzo ograniczona. Zwłoki były tak wkomponowane w otoczenie i zasłonięte przez wyposażenie lokalu, że nie były widoczne. Ponadto nie dokonywano przemieszczania żadnych elementów mieszkania, aby nie zacierać śladów do dalszego postępowania dochodzeniowego - mówi Robert Sabat.
Również zdaniem prokuratury, w warunkach, jakie panowały w mieszkaniu tuż po pożarze, nie było możliwości odnalezienia drugiego ciała.
Źródło: Szokujące niedopatrzenie! Spalone ciało leżało trzy tygodnie na pogorzelisku
Udostępnij