Zrobiło się ślisko
Pieniącą się ciecz zauważył przejeżdżający rankiem mieszkaniec i powiadomił Straż Pożarną. Powyżej drogi, na ziemnej skarpie, znajdowało się pięć plastikowych pojemników z niezidentyfikowaną początkowo cieczą. Istniała obawa, że ktoś podrzucił je tu niepostrzeżenie w nocy. Jeden z baniaków nie był szczelny, oceniono, że wyciekło z niego 500 litrów. Substancję wchłonęła ziemia, ale i tak sporo spłynęło na jezdnię. - _Obawialiśmy się, że może dojść do kolizji bądź wypadku, bo zrobiło się ślisko - _mówi "Pomorskiej" Andrzej Kuchenbecker, komendant czerskiej straży.
Bezpieczny destylat
Trochę potrwało, nim strażacy ustalili, co znajdowało się w zbiornikach. Do tego czasu druhowie sypali sorbet, proszek neutralizujący wycieki.
- Szczęśliwie okazało się, że mieliśmy do czynienia z destylatem oleju rzepakowego i nic nikomu nie grozi - informuje Kuchenbecker.
Mimo tego ziemię nasiąkniętą destylatem zdecydowano się usunąć, strażacy przerzucili ją na ciągnik. Zanieczyszczony piasek wywieziono na wysypisko. Pojemniki zabrał właściciel, okazał się nim czerszczanin prowadzący działalność gospodarczą.