W wyborach do europarlamentu Łukacijewska startowała z 10. miejsca na liście Koalicji Europejskiej z okręgu podkarpackiego. Zdobyła ponad 40 tys. głosów, przełożyło się na zdobycie kolejnej kadencji w PE (zasiada w nim nieprzerwanie od 2009 r.).
Jednak w całym okręgu podkarpackim na PiS głosowało trzy razy więcej wyborców - 65,07 proc. niż na drugą KE -21,56 proc.. Natomiast według ustaleń Państwowej Komisji Wyborczej w gminie Cisna - gdzie Łukacijewska była kiedyś wójtem - wygrała KE (46,99 proc. głosów) przed PiS (35,84 proc.).
Posłanka PO podsumowała na antenie Polsat News przegraną KO z PiS słowami: „Zawalił sztab; nie przygotował, nie przeanalizował, powinien być odsunięty”.
Na te zarzuty odpowiedział Sławomir Neumann, szef klubu PO. - Ja gratuluję Eli Łukacijewskiej wyniku w Cisnej, ale jeżeli jest taka świetna w Cisnej, to dlaczego nie wygrała w gminie obok? (…) Na Podkarpaciu przegraliśmy sromotnie z PiS-em – stwierdził w Radiu Zet. - Jerzy Buzek miał ponad 400 tys. głosów. Może na nim lepiej się wzorować niż na 30 tys. w Cisnej czy na Podkarpaciu – dodał.
Natomiast na antenie TNV24 Łukacijewska przyznała, że swoją kampanię sfinansowała z własnych środków. - Wpłaciłam, jeżeli dobrze pamiętam, 130 tys. zł - mówiła w programie „Fakty po faktach”.
Jak poinformowało Polskie Radio w związku z podaną przez posłankę kwotą złożono zawiadomienie do Państwowej Komisji Wyborczej, ponieważ zgodnie z przepisami kandydat w wyborach do PE może wpłacić „na rzecz komitetu wyborczego wyborców sumę nieprzekraczającą 45-krotności minimalnego wynagrodzenia za pracę (art. 134 § 3 Kodeksu wyborczego), tj. kwoty 101 250,00 zł”.
Polscy europosłowie [LISTA] Brexit dał PiS dodatkowy mandat!...
