Nawet nie musiała się uważnie przyglądać, bo pamięta je doskonale: 1948 rok, czterech młodych mężczyzn idzie na placu Wolności. Pierwszy z lewej to jej mąż, Antoni.
Opublikowaliśmy to zdjęcie 11 października. Jedyną osobą, którą wówczas mogliśmy wskazać z imienia i nazwiska był Tadeusz Centek (drugi od prawej). To on pokazał nam fotografię, niestety, nie pamiętał, z kim wtedy na placu Wolności szedł. Wiedział, że to koledzy z kursów licealnych dla dorosłych, razem chodzili na nie na ul. Seminaryjną.
Teraz już wiadomo więcej. Patrząc od lewej idą: Antoni Horbulewicz, następnie kolega, który pracował w Komendzie Garnizonu (dlatego w mundurze), ale jego nazwisko nie zostało w pamięci, Tadeusz Centek, po prawej Lange, niestety, imię też uleciało z głowy.
Kursy przy Seminaryjnej wkrótce zlikwidowano i maturę uczniowie robili już w szkole przy placu Wolności. Na Seminaryjną ("na górkę", jak mówiono) chodziła także Irena Tuszyńska, która później została żoną Antoniego.
Antoni Horbulewicz (ur. 1923 r.) pochodzi z Kołomyi (Huculszczyzna), w 1943 wstąpił do polskiego wojska, z którym doszedł aż do Nysy. Ranny trafił do szpitala w Baku. W tym czasie jego rodzinę wysiedlono z Kołomyi, wyjechali do Polski, zatrzymali się w Bydgoszczy. Tu ich odnalazł Antoni.
Po maturze, do 1952 roku pracował w Dowództwie Okręgu Wojskowego (był administratorem służby zdrowia), ale to zajęcie nie dawało mu satysfakcji. Kiedy wyczytał, że warsztaty samochodowe szukają pracowników, zgłosił się bez namysłu.
Mając 29 lat uczył się zawodu mechanika samochodowego. Przeszedł wszystkie stopnie, od czeladnika do kierownika stacji samochodowej na Błoniu, przy obecnej ul. Ks. Schulza. Stamtąd odszedł na rentę. Dzięki zdjęciu zamieszczonemu w "Albumie bydgoskim", państwo Horbulewiczowie skontaktowali się z rodziną Centków, umówili na spotkanie. Zobaczą się po prawie 60 latach.