Strony, czyli zwolnione panie i MGOPS w Czersku zawarły porozumienie. To ugoda kończąca 2,5-letni spór o powrót do pracy. Przypomnijmy, zwolnione dyscyplinarnie złożyły pozew do sądu, bo chciały wrócić do pracy.
Sprawa dotyczy rzekomych nieprawidłowości w MGOPS i Poradni Leczenia Uzależnień.
Po tak długim okresie spór stał się jednak bezprzedmiotowy, bo panie musiały sobie ułożyć swoją zawodową przyszłość. Mają nowych pracodawców. Stąd ugoda. Na jej mocy - to ważne - zostały przywrócone do pracy, ale jednocześnie stosunek pracy został rozwiązany dnia następnego. W sądzie nie było burmistrz Jolanty Fierek, bo prawną stroną sporu była dyrektorka placówki. Sylwia Tomaszewska była na sali, ale to pełnomocnicy stron ustalali szczegóły ugody.
Poprosiliśmy wczoraj o komentarz Przemysława Bieska-Talewskiego, męża Wiesławy Biesek, a jednocześnie jednego z konkurentów burmistrz Jolanty Fierek w wyborach.
- Oczywiście, że się cieszymy z zawarcia tej ugody - mówi „Pomorskiej”. - To kończy długi 2,5-letni okres bardzo dla nas trudny. Szczególnie dla żony. Zakończenie prokuratorskiego śledztwa, a co za tym idzie ta ugoda znaczy jedno - żona została oczyszczona z zarzutów, które jej stawiano. A te wpływały na jej sytuację. Została zwolniona z pracy dyscyplinarnie, miała gorszą pozycję na rynku pracy, a to się wiąże z mniejszymi zarobkami.
Skoro mowa o finansach, to pytamy, czy panie otrzymają zaległe wynagrodzenia za czas pozostawania bez pracy. Biesek-Talewski mówi, że - podobnie - jak była dyrektorka Jolanta Lipska i Janusz Sikorski - nie mają co liczyć na taką rekompensatę. - Tak to nie działa, przepisy tego nie przewidują - mówi Biesek-Talewski. - Ale z prawnikiem zastanawiamy się, co dalej.
Satysfakcja więc jest, ale pozostaje gorycz, bo takie zarzuty - jak mówi Biesek-Talewski - to naruszenie dobrego imienia. Proces trwał długo, w mediach ukazywały się artykuły z sali rozpraw, także w „Pomorskiej”, że np. żona musi jechać do Słupska na przesłuchanie. - Tak to się nie skończy - słyszymy. - Pewnie będzie kolejny ruch. Może pozew o zadośćuczynienie.
Burmistrz Jolanta Fierek nie dowierza, by tylko na niej się skończyło. Spodziewa się „niespodzianek”. Sama też je szykuje. Zapowiadała już, że opublikuje materiały ze śledztwa. Kiedy? - Po świętach, ale jednak na stronie gminy, a nie na moim Facebooku - mówi.
Wideo: Info z Polski - 22.03.2018