Starszy samotny pan był w remizie w Kikole na pokazie "zdrowotnych" garnków. - Właśnie tak zapewniali nas, że to naczynia czwartej czy jeszcze wyższej generacji - wspomina pan Henryk. Twierdzi, że dał się omotać. - Prezenter wcisnął mi dwa garnki za 3300 złotych - dodaje mężczyzna. - Inni brali naczynia, to i ja wziąłem. W kilka minut mieliśmy spisaną umowę.
Senior wtedy wpłacił 500 złotych. - Resztę rozłożyli mi na raty. Przez dwa lata muszę płacić po 89 złotych. No i płacę. A emeryturę skromną mam, 1050 złotych.
Opowiada, że poszedł na posterunek, a policjant tylko spojrzał i się uśmiechnął.
Nadkom. Maciej Daszkiewicz z biura prasowego bydgoskiej policji: - Prowadziliśmy podobne sprawy i kończyły się one umorzeniem wobec braku cech przestępstwa. Mieszkaniec podlipnowskiej wsi kontynuuje: - Nasza policja też nic z moją sprawą nie zrobiła. Teraz liczę na prokuraturę.
Przeczytaj także: Kup pan garnki za 13 tys. A kabaret gratis
Do prokuratury w regionie zgłaszają się osoby czujące się poszkodowane. We Włocławku też. - Badamy pod kątem oszustw sprawy osób, które kupiły drogie naczynia lub pościel, a teraz twierdzą, że zostały zmanipulowane przez sprzedawcę i dlatego te towary nabyły - informuje prokurator Waldemar Kwiatkowski z Prokuratury Rejonowej we Włocławku.
Nie ma osobnych statystyk dotyczących liczby osób, które kupiły drogie garnki, ale wiadomo, że są to setki ludzi w naszym województwie. W samej Bydgoszczy podczas pokazu zorganizowanego w Kujawsko-Pomorskiej Szkole Wyższej z garnkami wychodziły dziesiątki klientów, zadowolonych z zakupów. Teraz w "zdrowotnych" garnkach pewnie gotują. I za nie płacą.
Jan Kowalkowski z Bydgoszczy sprawił sobie kołdry. - Myślałem, że jak spłacę ostatnią ratę, będę miał spokój. Nic z tego: dostałem pismo, że winny jestem 300 złotych - opowiadał. Wziął prawdziwą lupę i prześledził jeszcze raz zapisy umowy. Nie natknął się na informację o dodatkowej opłacie.
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów też wziął pod lupę zapisy umów. Zakwestionował osiem sformułowań. Za tzw. naruszenie zbiorowych interesów konsumentów UOKiK nałożył na firmę prawie 200 tysięcy złotych kary. O Eco-Vitalu nadal głośno, chociaż przedstawiciele (poza pokazami) wypowiadać się nie chcą. Od lutego czekamy na odpowiedź od rzecznika firmy, Marcina Dolnego. I nic. Podobno taki człowiek nie istnieje.
Czytaj e-wydanie »