https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Stary Fordon - bydgoski Kazimierz

Anna Stasiewicz
Anna Stasiewicz
Festiwal trzech kultur, a może kino na rynku? W czwartek w Starym Fordonie zastanawiano się, jak ożywić to osiedle.

Debatę zatytułowaną "R - jak rewitalizacja. Czy jest dla ciebie miejsce w Fordonie?" zorganizowała Akademia Myśli Społecznej. O tym, jak zmobilizować mieszkańców tego osiedla do działania, dyskutowali eksperci różnych dziedzin. Niestety, mimo zaproszenia nie zjawił się nikt z bydgoskich władz. Zawiedli również mieszkańcy Starego Fordonu, których zjawiło się jedynie kilku.

Henryk Mikusek narzekał, że życie w Starym Fordonie zmieniło się na gorsze, po włączeniu go do Bydgoszczy. - Nagle staliśmy się zapomnianymi peryferiami miasta - mówił.

- To nie tylko problem państwa osiedla - odpowiadał Wojciech Kłosowski, ekspert Banku Światowego do spraw rewitalizacji. - W wielu miastach tak się dzieje, że aktywność przenosi do centrum. Lokalna władza powinna takie procesy powstrzymywać. To Starym Fordon powinien stać się takim lokalnym centrum - przekonywał.
Kłosowski jako przykład do naśladowania podał krakowski Kazimierz, kiedyś zaniedbaną dzielnicę, a teraz atrakcję turystyczną.

Stanisław Wroński z Miejskiej Pracowni Urbanistycznej dodał, że na wykładach, jakie ma w Polsce, nazywa właśnie Stary Fordon bydgoskim Kazimierzem.

Grzegorz Borzyszkowski mówił zaś, że jest dumny z bycia fordoniakiem.
- Gdzie mogę, podpisuję się jako Grzesiek ze Starego Fordonu. Walorem naszego osiedla jest malownicza okolica, piękne lasy.

Ks. kanonik dr Roman Buliński, proboszcz parafii pw. św. Mikołaja przekonywał, że mieszkańców trzeba zachęcać do działania metodą małych kroczków. - Kiedy w Fordonie powstawały nowe bloki, wysyłałem do nich listy powitalne. Wielu z nich przyjęło to bardzo ciepło.

Dr Grzegorz Kaczmarek, socjolog i konsultant Związku Miast Polskich ds. rewitalizacji radził, by rewitalizację Starego Fordonie zacząć od budowania struktur.
- Może należałoby założyć stowarzyszenie miłośników tego osiedla, może jakieś stowarzyszenie lokalnych przedsiębiorców - doradzał. Nie ukrywał jednak, że problemem może być brak samodzielnego budżetu.

Jarosław Kubiak, przewodniczący rady osiedla Stary Fordon i radny, jedyny zresztą, który się pojawił: - Mimo ograniczonych finansów, jakie ma rada, staramy się organizować imprezy integrujące mieszkańców. Myśleliśmy też na przykład o festiwalu trzech kultur: polskiej, niemieckiej i żydowskiej.

Lidia Żabińska, była członkini Zarządu Miasta, a teraz pracownik fordońskiej biblioteki, wpadła na pomysł, by na rynku Starego Fordonu urządzić letnie kino.
- Na pewno przyszłoby mnóstwo ludzi, którzy nie mają czasu i pieniędzy, by jechać do centrum.

Kolejnym etapem dyskusji o Starym Fordonie będą warsztaty, które zorganizuje Akademia Myśli Społecznej.

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

A
Andrzej Adamski
Szkoda, że jak wszędzie jest niewielkie zainteresowanie sprawami swojej najmniejszej Ojczyzny. Potem nie dziwmy się, że w dzielnicy naszego zamieszkania czujemy się źle, niebezpiecznie, że jest brzydko,...
Tym bardziej należy się wielkie uszanowanie dla obecnych FORDONIAKÓW, bo mieszańcy starego Fordonu są najprawdziwszymi FORDONIAKAMI, jednej z najładniejszych dzielnic Bydgoszczy.
Wielki szacunek należy się Księdzu Proboszczowi, który nie tylko swoją obecnością na spotkaniu identyfikuje się z mieszkańcami swojej parafii.
Zupełnie niebywałym jest, że młody człowiek, jak przedstawia się- Grzesiek, manifestuje swą przynależność do ukochanej dzielnicy, swego miejsca zamieszkania, miejsca urodzenia.
Można mieć nadzieję, choć jak widać także w Fordonie-WINO DOJRZEWA POWOLI.

Andrzej Adamski
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska