https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Statystyki sanepidu - coraz więcej przypadków wszawicy

(RAV)
Wszawica to choroba zakaźna, przenoszona przez kontakt z nosicielem lub rzeczami, z którymi zetknęła się jego głowa.
Wszawica to choroba zakaźna, przenoszona przez kontakt z nosicielem lub rzeczami, z którymi zetknęła się jego głowa.
Szkolne pielęgniarki nie mogą kontrolować główek dzieci w poszukiwaniu wszy - muszą mieć zgodę rodziców.

Przypadki wszawicy należy zgłaszać do sanepidu. Bydgoszcz:

Przypadki wszawicy należy zgłaszać do sanepidu. Bydgoszcz:

2006r. - 9 zgłoszeń
2007r. - 24 zgłoszenia
2008r. (do 20 listopada) 26 zgłoszeń

Wszawica to choroba zakaźna, przenoszona przez kontakt z nosicielem lub rzeczami, z którymi zetknęła się jego głowa. Najłatwiej rozprzestrzenia się wśród najmłodszych.

- Dzieci mają gęste, często długie włosy, sprzyjające gnidom - tłumaczy Arkadiusz Kuziemski, Powiatowy Inspektor Sanitarny w Bydgoszczy. W szkołach i przedszkolach dzieci mają ścisły kontakt, a ich ubrania (w tym czapki) często leżą obok siebie, dlatego tu najczęściej dochodzi do zakażeń.

- Kiedyś było łatwiej im zapobiegać, bo mogliśmy rutynowo sprawdzać główki dzieci, od zeszłego roku potrzeba na to zgody rodziców - mówi dyrektorka jednej z bydgoskich podstawówek, która wskazuje, że może to zwiększać zagrożenie.

Inne zdanie mają rodzice. - Pielęgniarki często głośno ogłaszały, że dziecko ma wszy i potem było wyzywane od wszarzy. Teraz jest lepiej - uważa pani Emilia, mama 6-letniego Grzesia, a wtóruje jej Arkadiusz Kuziemski.

- Wszawicą nie ma co się chwalić, a dziecka nie można traktować przedmiotowo, dlatego indywidualne badania, za zgodą rodziców są dobrym rozwiązaniem - mówi inspektor i zapewnia, że brak rutynowych kontroli nie zwiększa ryzyka.

- Z góry i tak nie wiadomo gdzie ujawni się choroba, więc jeśli zostanie wykryta u jednego dziecka, to rodzice pozostałych zgadzają się na badanie, a to już działanie profilaktyczne - przekonuje.

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

o
olinka

Sara, ten hedrin raz kupiłaś w aptece bez recepty? Rzeczywiście pomogła już pierwsza aplikacja?

 

S
Sara
Jajestem zdania, że jednak powinny być sprawdzane głowy dzieciom w szkołach, nie mówię, że w razie znalezienia wszy rozpowiadac to na forum, ale przynajmniej może jakoś to by sie mniej rozprzestrzeniało, w naszej szkole była raz i odrazu pogrom calej szkoły, syn tez miał ale jakoś szybko sobie z tym poradziłam, zpomocą preparatu hedrin.
b
basik
W Szkole Podstawowej w Dęblinie też jest wszawica. Przeżywam horror każdego dnie, kiedy moja córka wraca ze szkoły. Sama nie chce chodzić już do szkoły a do ferii jeszcze kilka dni. Ciągle wszawica powtarza się w okresie zimowym u tej samej osoby. Pielęgniarka ogląda głowy zbyt rzadko. Jak wykryje to ma juz pół klasy tylko nikt nie mówi głośno ze względu na wstyd. Bo w tym wieku, żeby były wszy? to naprawdę wstyd! Wstyd dla Szkoły, dla Dyrekcji, która ma pretensje, ze rodzice dzwonią do Sanepidu a przede wszystkim wstyd dla dziecka, które roznosi wszy. Jest wytykane palcami, odizolowane od reszty klasy. A winę ponosi " brudas" rodzic, który jak mówią młodzi 'olewa" sprawę. I jak z tym walczyć?
z
zdecydowana
Wszawica to faktycznie nie jest powód do dumy, ale przecież jak zauważono jest to choroba zakaźna. Kiedyś królowało przekonanie, że skoro ma wszy to jest brudasem, ale z tego co wiem jest to dalekie od prawdy. Bowiem wesz lubi czysto, także nie ma reguły. Można ją znaleźć zarówno w czystej główce, jak i w takiej rzadziej mytej. Poza tym dzisiaj pozostaje nam mieć nadzieję, że jeśli rodzic znajdzie "przybysza" we włoskach dziecka to zgłosi to w szkole. Niestety nie zawsze tak jest! I co wtedy? Nie ma zgody rodziców na sprawdzenie główek, nikt nie wie że problem w danej grupie już się pojawił i koło się zamyka. Mam małe dzieci, ale uważam, że pielęgniarka powinna mieć prawo wglądu w każdej chwili. Przecież rodziców może zawiadomić telefonicznie, nie musi o tym mówić głośno. Pamiętam, że za moich szklonych czasów tak właśnie było. Pielęgniarka sprawdzała główki, każdą odnotowała na karteczce. Nikt nie wiedział co ona tam notuje i dopiero nieobecność ucznia w szkole mówiła nam "o, chyba były wszy". A skoro muszą być zgody, to niech będą one podpisane przez rodziców na pierwszym zebraniu rozpoczynającym nowy rok szkolny. Nie czekajmy z tym z nadzieją, że może nas to nie dotknie!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska