Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stowarzyszenie broni dziedzictwa Andrzeja Szwalbego

JPL, MY [email protected]
Filharmonia Pomorska
Filharmonia Pomorska fot. Jaroslaw Pruss
Wracamy do tematu kontrowersyjnego fragmentu tekstu Jacka Dehnela opisującego Andrzeja Szwalbego jako „komunistycznego kacyka”.

Wzbudzające wątpliwości, a pochodzące sprzed trzech lat zapiski poety i prozaika Jacka Dehnela w sieci odnalazł jeden z naszych Czytelników. Dehnel opisał swoją wizytę w Bydgoszczy, po której oprowadzał go Michał Tabaczyński, obecnie redaktor naczelny Bydgoskiego Informatora Kulturalnego. Miał Dehnelowi opowiadać o Andrzeju Szwalbem.

„Opowiedział mi wspaniałą historię o bydgoskim komunistycznym kacyku, „panu od kultury”, który miał takie hobby, że zbierał fortepiany. Stare fortepiany. Fortepiany przeważnie zniszczone, wyrabowane kiedyś ze dworów, wygrzebywane ze stodół, zmienione w kurze grzędy i skrzynki na narzędzia (...)” - tak pisze Dehnel o spotkaniu w Bydgoszczy.

Gdy się z nim skontaktowaliśmy p
owiedział, że nie pamięta rozmowy sprzed trzech lat i że być może coś w tej sprawie sprawdzał w internecie. Później zajrzał w życiorys Andrzeja Szwalbego i na jego podstawie stwierdził, że Szwalbe był prominentnym działaczem. Dodał jednak, że w następnym wydaniu swoich zapisków może coś zmienić. Teraz - po naszym tekście - na słowa Dehnela zareagowali Henryk Martenka, Józef Banaszak i Marek Chamot ze Stowarzyszenia Andrzeja Szwalbego „Dziedzictwo”. Wysłali do naszej redakcji list. Oto jego treść:

„Gazeta Pomorska słusznie zareagowała tekstem Macieja Mygi (15 lipca br.) na sygnał internauty, który znalazł w sieci fragment dziennika Jacka Dehnela, poety i prozaika. Ten, wspominając swój incydentalny pobyt w Bydgoszczy raczył był nazwać Andrzeja Szwalbego, o którym pierwszy raz usłyszał, „komunistycznym kacykiem”. Aby informacji dopełnić wskażmy, że ta chamska, niesprawiedliwa a głęboko stygmatyzująca konstatacja znalazła się w wydanym rok temu „Dzienniku Roku Chrystusowego”, będącym twórczym - jak się domyślamy - diariuszem czasu, w którym ten znakomity choć nieznany szerzej autor, czcił swe „chrystusowe” 33-lecie. Nie jesteśmy fanami twórczości tego autora i nie zaistniał dotąd pretekst, by lekturą jego spuścizny się zająć, ale jako społeczni strażnicy dziedzictwa Andrzeja Szwalbego, wyrażający najgłębszy szacunek bydgoszczan dla dorobku Szwalbego, kategoryczne nie zgadzamy się z pisarzem Dehnelem i innymi nieukami, którzy arbitralne sądy o Bydgoszczy i bydgoszczanach wyprowadzają z konfabulacji, niewiedzy, niechęci i uprzedzeń.

Wszak z tego samego ścieku myślowego pochodzi groteskowa opinia wyrażona publicznie przez toruńskiego funkcjonariusza Platformy, mówiącego o Filharmonii Pomorskiej im. I. J. Paderewskiego jako… „tubie Stalina”?

Jacek Dehnel wysnuł cytowany idiotyzm po spotkaniu z bydgoskimi sympatykami, którzy opowiedzieli mu m.in. o unikatowej kolekcji, uratowanych przez dyrektora Filharmonii XIX-wiecznych fortepianów. Jeśli Dehnel tyle pojął, co w swym dzienniku zapisał, to albo mu objaśniono postać Szwalbego źle, w co uwierzyć nam trudno, albo - co zgoła narzuca się samo - po prostu pisarskim rozumkiem jej nie objął. Nie licząc się z uczuciami bydgoszczan uchybił nie tylko współczesnym, ale i tym, którzy o Szwalbem już za jego życia wyrażali się z szacunkiem najwyższym. Takim, jakiego literat Dehnel nie jest w stanie sobie wyobrazić” - kończą swój list panowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska