
Strażacy z OSP Dobrcz nie po raz pierwszy ratowali zwierzęta. Tym razem - psa, który wpadł do odkrytego szamba przy ul. Długiej w Kotomierzu. Strażacy OSP Dobrcz byli na miejscu pierwsi. Pies resztkami sił próbował utrzymać się na powierzchni. Strażacy OSP ze względu na brak ubrań gazoszczelnych wezwali kolegów z JRG nr 2 z bydgoskiego Fordonu. Po trwającej ponad 3 godziny akcji udało się ocalić zwierzaka. Właściciel gospodarstwa twierdził, że to nie jego pies. A ten cały i zdrowy, już umyty przez strażaków, przewieziony został do schroniska w Pruszczu Pomorskim. Może odezwie się właściciel uratowanego psa?

Strażacy z OSP Dobrcz nie po raz pierwszy ratowali zwierzęta. Tym razem - psa, który wpadł do odkrytego szamba przy ul. Długiej w Kotomierzu. Strażacy OSP Dobrcz byli na miejscu pierwsi. Pies resztkami sił próbował utrzymać się na powierzchni. Strażacy OSP ze względu na brak ubrań gazoszczelnych wezwali kolegów z JRG nr 2 z bydgoskiego Fordonu. Po trwającej ponad 3 godziny akcji udało się ocalić zwierzaka. Właściciel gospodarstwa twierdził, że to nie jego pies. A ten cały i zdrowy, już umyty przez strażaków, przewieziony został do schroniska w Pruszczu Pomorskim. Może odezwie się właściciel uratowanego psa?

Strażacy z OSP Dobrcz nie po raz pierwszy ratowali zwierzęta. Tym razem - psa, który wpadł do odkrytego szamba przy ul. Długiej w Kotomierzu. Strażacy OSP Dobrcz byli na miejscu pierwsi. Pies resztkami sił próbował utrzymać się na powierzchni. Strażacy OSP ze względu na brak ubrań gazoszczelnych wezwali kolegów z JRG nr 2 z bydgoskiego Fordonu. Po trwającej ponad 3 godziny akcji udało się ocalić zwierzaka. Właściciel gospodarstwa twierdził, że to nie jego pies. A ten cały i zdrowy, już umyty przez strażaków, przewieziony został do schroniska w Pruszczu Pomorskim. Może odezwie się właściciel uratowanego psa?

Strażacy z OSP Dobrcz nie po raz pierwszy ratowali zwierzęta. Tym razem - psa, który wpadł do odkrytego szamba przy ul. Długiej w Kotomierzu. Strażacy OSP Dobrcz byli na miejscu pierwsi. Pies resztkami sił próbował utrzymać się na powierzchni. Strażacy OSP ze względu na brak ubrań gazoszczelnych wezwali kolegów z JRG nr 2 z bydgoskiego Fordonu. Po trwającej ponad 3 godziny akcji udało się ocalić zwierzaka. Właściciel gospodarstwa twierdził, że to nie jego pies. A ten cały i zdrowy, już umyty przez strażaków, przewieziony został do schroniska w Pruszczu Pomorskim. Może odezwie się właściciel uratowanego psa?