Na blisko trzydzieści interwencji podjętych przez komendę państwowej straży pożarnej w Świeciu w zeszłym tygodniu, aż dziewięć przypadało na walkę z gniazdami os i szerszeni.
Od kilku lat strażacy nie mają obowiązku działania w każdym tego typu przypadku. Zajmują się tym wyspecjalizowane firmy, najczęściej działające również w branży ogrodniczej.
Druhowie muszą podjąć interwencję wówczas, gdy gniazdo pojawi się na budynkach użyteczności publicznej. - Bezwzględnie działamy, gdy dostajemy sygnał o osach czy szerszeniach, między innymi w szkołach, szpitalach, czy urzędach - mówi starszy sekcyjny Dariusz Sadowczyk z komendy straży pożarnej w Świeciu.
Jednak zdarza się też tak, że druhowie wsiadają do wozu i jadą do prywatnych domów czy mieszkań. - W przypadku takiej interwencji muszą być spełnione odpowiednie przesłanki: właściciel posesji zapewnia nas, że znajdują się tam dzieci bądź osoby uczulone, którym ukąszenie przez osę lub szerszenia może wyrządzić uszczerbek na zdrowiu, a nawet grozi utratą życia - wyjaśnia Sadowczyk.
Przeczytaj również: Użądlenie osy, pszczoły czy szerszenia może doprowadzić do śmierci
Zdarzają się też przypadki, gdy strażacy przekierowują telefonujących do prywatnych firm zajmujących się usuwaniem owadów. - Nie zostawiamy nikogo bez pomocy, ale jeśli nasza interwencja jest nieuzasadniona, to nie podejmujemy się jej. Wtedy podajemy kontakt do prywatnych specjalistów. Nikogo nie zostawiamy na lodzie - tłumaczy Sadowczyk. - Nie sposób określić, jaki procent dzwoniących w tej sprawie spotyka się z naszą odmową, ale zawsze możemy liczyć na zrozumienie ze strony mieszkańców, którym bezpośredniej pomocy nie odmawiamy nigdy.
Czytaj e-wydanie »