Mieszkańcy bloku przy ulicy 14. Pułku Piechoty 1 we Włocławku żądają przywrócenia możliwości parkowania na tej ulicy. Z powodu braku miejsc pozostawiają swoje auta przed sąsiednimi blokami.
Mieszkańcy bloku przy ulicy 14. Pułku Piechoty przez lata parkowali auta na swojej ulicy, przed oknami mieszkań. Problem w tym, że to zaczęło przeszkadzać mieszkającym w bloku przy ulicy Polnej 47, bo ci mają balkony wychodzące na ulicę 14. Pułku Piechoty.
Skargi na hałas i spaliny spotkały się ze zrozumieniem i w ubiegłym roku władze podjęły decyzję o ustanowieniu tzw. strefy zamieszkania od ulicy Żytniej do Polnej, wzdłuż bloku przy 14. Pułku Piechoty. Postawienie znaku strefa zamieszkania" uniemożliwia parkowanie na ulicy 14. Pułku Piechoty. Gdzie w takim razie pozostawiają swoje auta mieszkańcy tej ulicy? Na przykład przed blokiem przy Łanowej 13 i Żytniej 56. - W ten sposób zabieramy jednak miejsca parkingowe innym - podkreśla Ewelina Stawiszyńska, jedna z mieszkanek budynku przy 14. Pułku Piechoty. Lokatorzy twierdzą, że w tej części osiedla Kazimierza Wielkiego jest za mało miejsc parkingowych. - Przydałyby się nowe zatoki - twierdzą.
Do budowy nowych zatok przymierzała się Włocławska Spółdzielnia Mieszkaniowa. Do Urzędu Miasta wpłynął nawet wniosek o wydanie decyzji o warunkach zabudowy. - Taka decyzja została wydana - zapewnia Monika Budzeniusz, rzeczniczka prezydenta Włocławka. Kolejnym krokiem spółdzielni powinno być wystąpienie o pozwolenie na budowę, a taki wniosek jeszcze do nie wpłynął do magistratu. To oznacza, że problem mieszkańców bloku przy 14. Pułku Piechoty nie zostanie szybko rozwiązany
Czy Urząd Miasta może pomóc mieszkańcom? - Niestety, to jest teren spółdzielni i miasto nie może na nim budować miejsc parkingowych - odpowiada rzecznik. - Mieszkańcy powinni zwrócić się w tej sprawie do władz spółdzielni.
Oni jednak nie bardzo wierzą, że spółdzielnia wywiąże się z obietnic i oczekują od prezydenta miasta konkretnych rozwiązań dotyczących parkowania przed blokiem przy ulicy 14. Pułku Piechoty. Nie chcą nawet myśleć, że tak błahy problem może okazać się dla władz spółdzielni i miasta zbyt trudny do rozwikłania.